środa, 9 października 2024

King Crimson - In the Wake of Poseidon (30th Anniversary Edition) (1970/2004)

Data zakupu: 4 października 2024 

To rocznicowe wydanie drugiego albumu King Crimson, podobnie jak Three of a Perfect Pair, zawiera dodatkowe utwory z singla Cat Food oraz rozbudowaną książeczkę. Wydanie bardzo ładne, w książeczce mamy sporo reprodukcji wycinków gazet z 1970 roku, komentujących okres przejściowy między debiutem a tym albumem, wydanie płyty, recenzje itp. Do tego sporo fajnych zdjęć. Muzycznie - to oczywiście genialny album, moim zdaniem nawet lepszy niż debiut. Dodatkowe nagrania są identyczne jak na okolicznościowym singlu z 2020 roku.

Ocena: 5/5










środa, 4 września 2024

Swans - The Seer (2012)

Data zakupu: 3 września 2024 roku

Album którym zespół Swans triumfalnie powrócił na usta wszystkich. Wcześniejsze dokonania Swans są mi obce, słyszałem chyba tylko kilka nagrań z lat 80-tych, ale to nie były moje klimaty. Natomiast album The Seer zaintrygował mnie przede wszystkim ponad półgodzinnym utworem tytułowym. Ciekaw byłem co tam można zamieścić i nie znudzić słuchacza. Od niego zacząłem odsłuch płyty i zostałem powalony na ziemię. Fantastyczny kawałek, niesamowicie skonstruowany, pełen świetnych pomysłów, brzmień, riffów i ambientowych fragmentów. Najlepsze jest to, że właściwy tekst pojawia się dopiero w ostatnich 4 minutach. Bardzo ciekawy zabieg aranżacyjny.

Zresztą cały album jest naprawdę dobry. Co prawda jest w nim sporo zapętleń i powtórzeń (jak w Mother of the World), ale nie brakuje też fragmentów spokojniejszych (ambientowa połowa A Piece of the Sky) a nawet ballad (The Wolf, The Daughter Brings the Water, Song for a Warrior). Ale zdecydowana większość kawałków to rockowe granie i to z reguły mocne (Avatar, The Apostate, The Seer, Mother of the World). Jedyny kawałek, który wydaje mi się zbędny i go nie lubię to chaotyczny 93 Ave. B Blues - bez struktury, hałaśliwy, głośny i kompletnie bez sensu. Zawsze go pomijam.

Okładka świetna - pies z ludzkimi zębami (tymi samymi co na debiutanckim albumie zespołu). W środku to co trzeba. Jest estetycznie i funkcjonalnie.

Ocena: 2/5








środa, 21 sierpnia 2024

Prince/Bria Valente - Lotusflow3r/MPLSoUND/Elixer (2009)

Data zakupu: 6 lipca 2024 roku

Dziwaczne wydanie. Dwie płyty Prince'a i jedna jego podopiecznej. Z doświadczenia wiem, że albumy podopiecznych raczej są niezbyt interesujące i szkoda na nie czasu. Tak naprawdę nigdy jeszcze płyty Brii nie słuchałem. No, ale jest w komplecie, więc może kiedyś sprawdzę. Zostają dwie płyty Prince'a. Jedna z nich, MPLSoUND, nawiązuje do charakterystycznego brzmienia z lat 1986-1987, kiedy to minimalistyczny p-funk i automat perkusyjny rządziły najbardziej. Ale nie jest to udana płyta - kompozycje są zwyczajnie nudne, przegadane, nie pomaga nawet gościnny udział Q-Tipa. Nie ma na czym zawiesić ucha, kawałki są raczej irytujące niż wciągające.

Inaczej ma się sprawa z albumem Lotusflow3r. Jest to jedna z całkowicie rockowych płyt Księcia (obok Chaos and Disorder i Plectrum Electrum). Fajne kawałki, gitara rządzi non stop, choć nie brakuje też innych klimatów, bardziej jazzowych (Love Like Jazz, $). No i są tu conajmniej 2 killery - cudowna rockowa ballada Colonized Mind oraz mocny rocker Dreamer. Reszta też czasami jest powyżej przeciętnej (Boom, ...Back 2 the Lotus, Wall of Berlin). Niezła płytka.

Wydanie bardzo skromne - brak książeczki, w opakowaniu tekturowym same płyty. Dobrze, że chociaż jest kolorowo...

Ocena: 
Lotusflow3r - 3/5
MPLSoUND - 1/5
Elixer - 0/5 





wtorek, 23 lipca 2024

Prince and the New Power Generation - Gett Off (1991)

Data zakupu: 5 lipca 2024 roku

Angielskie wydanie pierwszego singla promującego płytę Diamonds and Pearls. Wersja amerykańska to był niesamowity wypas - 45 minut, 9 miksów... Niestety, w większości bardzo podobnych do siebie, więc całość jest nudna. Wydanie angielskie jest fajniejsze - mamy wersję radiową singla (inną, niż płytowa), wersję radiową house'owego miksu oraz wersję poszerzoną (najciekawszą). I tyle, niewiele ponad 16 minut muzyki.

Wydanie fajne, choć bez szału.

Ocena: 1/5 




poniedziałek, 8 lipca 2024

Prince - The Greatest Romance Ever Sold (1999)

Data zakupu: 4 lipca 2024 roku

Jedyny komercyjnie wydany singiel promujący album Rave Un2 the Joy Fantastic, do którego mam jakąś słabość... Wydano bardzo wiele różnych wersji, amerykański singiel CD zawierał 8 nagrań, europejskie miały różne tracklisty. Ten singiel ma to na czym mi zależało, czyli dwa miksy The Neptunes i Jasona Nevinsa (w wersjach radiowych i pełnych). Miks The Neptunes, z gościnnym rapem Q-Tipa, jest hip-hopowy, natomiast miks Nevinsa to house. W sumie dość przeciętne miksy, ale jakoś fajnie je mieć...

Wydanie w zwykłym pudełku singlowym, z estetyczną okładką i fajną reklamą albumu w środku.

Ocena: 1/5

środa, 3 lipca 2024

Gong - Pulsing Signals (2022)

Data zakupu: 27 czerwca 2024 roku

Album koncertowy nagrany jeszcze przed pandemią, w 2019 roku, kiedy zespół promował swój przedostatni studyjny album. Stąd mamy aż 3 (z 4) nagrania z The Universe Also Collapses. Nie brakuje oczywiście też rzeczy wcześniejszych jak Rejoice!, Kapital czy Insert Yr Own Prophecy oraz stareńkich, ale nadal jarych klasyków w postaci You Can't Kill Me (z Camembert Electrique z 1971 roku) oraz Master Builder (z fenomenalnej You, 1974). Obecni muzycy stanęli na wysokości zadania i wszystkie te utwory brzmią świeżo, mocno i bardzo współcześnie. Zdecydowanie przoduje w tym gitarzysta prowadzący, potrafiący zagrać doskonałe solówki (You Can't Kill Me, Rejoice!), jak i czarować klimatej psychodelii (You Can't Kill Me, Master Builder, Forever Reocurring). Również saksofonista daje nie rzadko czadu (My Sawtooth Wake, Master Builder). I dodatkowo czuć tu atmosferę koncertu. Świetna rzecz.

Wydanie bardzo ładne, choć w kartoniku. W środku mamy książeczkę z opisem i kilkoma zdjęciami oraz oczywiście, tradycyjnie, najświeższy (z 2022 roku) katalog Kscope.

Ocena: 3/5










piątek, 28 czerwca 2024

Storm Corrosion - Storm Corrosion (2012)

Data zakupu: 27 czerwca 2024 roku

Storm Corrosion to duet dwóch znanych facetów: Stevena Wilsona i Mikaela Akerfeldta (z Opeth). Rzecz dość wyciszona, akustyczna, choć momentami ambientowa, atmosferyczna a nawet rockowa (a nie tylko post-rockowa). Mamy świetne melodie i dwugłosy (Drag Ropes), niepokojące fragmenty (Storm Corrosion), delikatnie pulsującą balladę (Ljudet Innan) czy szybsze fragmenty (Lock Howl). ale dominuje melancholia i smutek. Bardzo fajne uzupełnienie solowych albumów Wilsona z 2011 i 2013 roku. Lubię ten album, choć jest mocno jesienny.

Okładka taka sobie, w środku są teksty utworów i sporo zdjęć muzyków. W sumie nic ciekawego. Album dawno nie był dostępny na rynku, ale w tym roku ukazał się ponownie na CD nakładem wytwóni Music on CD. I to w jewelboksie! Jakże tradycyjnie...

Ocena: 3/5