niedziela, 30 sierpnia 2020

Ministry - Filth Pig (1996)

Data zakupu: 3 sierpnia 2020 roku

Rok 1996 to już końcówka moich zainteresowań ciężki rockiem. Większość zespołów albo się komercjalizowała, albo zawieszała działalność, albo zaczęła romansować z elektroniką (z różnym skutkiem), albo po prostu zaczęli kombinować. Także zespół Ministry, po wielkim sukcesie albumu Psalm 69 postanowił pokombinować. Zatrudnili nowego perkusistę, zmienili trochę brzmienie i nagrali album Filth Pig. Przez większość krytyków raczej zjechany, choć moim zdaniem był to całkiem udany album. Owszem, tempa zostały zwolnione (Filth Pig, Lava, Crumbs), muzyka stała się cięższa, ale zarazem zyskała na urozmaiceniu. 

Przede wszystkim mamy tu najbardziej progresywny utwór w historii zespołu czyli Game Show. Kawałek, który mocno kojarzył mi się z King Crimson A.D. 1995. Rwany riff, momenty ciszy, nawiedzony wokal i te kąsające gitary w refrenie. Świetna rzecz! A nie brakuje tu tez innych doskonałych momentów. Wolny i ciężki utwór tytułowy okraszony jest świetną partią harmonijki ustnej, końcowy riff w Dead Guy to rzecz genialna, wkręca się w głowę i nie chce z niej wyjść. The Fall to apokaliptyczna wizja przyszłości ze świetną partią fortepianu. Szybki i krótki Reload przywołuje wspomnienia poprzedniego albumu, natomiast ciekawa przeróbka utworu Boba Dylana Lay Lady Lay dodaje płycie cech przebojowości. Oczywiście nie brakuje też słabszych nagrań jak Crumbs, Useless, Brick Windows, ale całość wypada całkiem nieźle. Później jednak wrócili na bezpieczną ścieżkę i zaczęli nagrywać kolejne wersje The Mind is a Terrible Thing to Taste...

Okładka badziewna, zdjęcia byle jakie. Ciekawy zabieg z brakiem spacji w obszernym opisie we wkładce.

Ocena: 2/5

Single: Lay Lady Lay, The Fall







czwartek, 20 sierpnia 2020

Kraftwerk - Radioactivity (1975)

Data zakupu: 29 lipca 2020 roku

Mój ojciec jest z zamiłowania majsterkowiczem. W latach 70. i 80. ubiegłego wieku była to nader przydatna umiejętność. W związku z tym w naszym mieszkaniu ojciec miał pracownię w której było mnóstwo różnych narzędzi, elementów budowlanych, ale też sporo rzeczy elektrycznych i elektronicznych. Fascynował mnie ten świat, choć okazało się, że mam raczej dwie lewe ręce do tego typu działań. Ponieważ ojciec fascynował się również różnego rodzaju sprzętami grającymi, stąd obcowałem często z magnetofonami szpulowymi i kasetowymi, gramofonami, mikrofonami i głośnikami. Jak jeszcze dorzucimy do tego jego zainteresowanie komputerami już od wczesnych lat 80. to spokojnie mogę powiedzieć, że dzieciństwo kojarzy mi się właśnie z takimi klimatami. Starych urządzeń grających, elektrycznych i elektronicznych.

Idealną ścieżką dźwiękową do takich wspomnień i klimatów jest właśnie ten album. Pełen tego typu dźwięków, które od razu kojarzą się z różnymi oscyloskopami, magnetofonami szpulowymi, radiostacjami, radiami itp. Album poświęcony zarówno radiu jak i radioaktywności. Z jego niesamowitą, mroczną atmosferą, charakterystyczną dla wczesnych eksperymentów z muzyką całkowicie elektroniczną. Nie brakuje tu też pięknych melodii (Radioactivity, Radioland, Airwaves, Antenna, Ohm Sweet Ohm), jak i mrocznych momentów (Radio Stars, Radioland). Są też klimatyczne przerywniki (Geiger Counter, Intermission, News, The Voice of Energy) a także kawałek, który spokojnie mógłby się znaleźć na niektórych płytach wykonawców z lat późniejszych, czyli Transistor. Piękny album.

Wydanie udało mi się zdobyć w wersji z angielskimi tytułami utworów. Na szczęście jest to jedyna płyta Kraftwerku na której niektóre utwory zostały zaśpiewane w dwóch językach (niemieckim i angielskim). Nie było osobnego wydania dla danego języka. Okładka bardzo pasująca do muzyki. Szkoda tylko, że to stare wydanie, więc we wkładce właściwie nic nie ma.

Ocena: 4/5

Single: Radioaktivitatet

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

niedziela, 16 sierpnia 2020

Bjork - Debut (1993)

Data zakupu: 17 lipca 2020 roku

Debiutancki album Bjork już od samego początku okazał się wielkim sukcesem. Takie przeboje jak Human Behaviour, Venus as a Boy, Big Time Sensuality, Violently Happy poznał cały świat i wiele z nich nadal jest lubianych i granych. Co prawda cały album momentami mocno się zestarzał (szczególnie Crying, Big Time Sensuality czy One Day), ale jego eklektyczność nadal robi wrażenie. Obok stricte tanecznych kawałków (Crying, Big Time Sensuality, There's More to Life than This, Violently Happy), mamy przecież też jazz (The Anchor Song, Like Someone in Love), trip-hop (Come to Me, One Day) czy momentami pokręcone odmiany popu (Human Behaviour, Aeroplane). No i wisienka na torcie, klasycyzujący Venus as a Boy - chyba najbardziej znane nagranie z płyty, spopularyzowane przez film Leon Zawodowiec. Bardzo przyjemna jest to płyta, głos Bjork urzeka i całość robi dość pozytywne wrażenie. To jeszcze nie były czasy eksperymentów...

Wydanie europejskie, z dodatkowym nagraniem Play Dead. W środku teksty, trochę zdjęć młodej Bjork (jej image też jeszcze nie był wtedy eskperymentalny).

Ocena muzyki: 3/5

Single: Human Behaviour, Play Dead, Venus as a Boy, Big Time Sensuality, Violently Happy

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5