niedziela, 21 czerwca 2020

Various - MOJO presents A Monstrous Psychedelic Bubble Exploding In Your Mind (2010)

Data zakupu: 4 czerwca 2020 roku

The Amorphous Androgynous, czyli psychodeliczno-rockowa odmiana duetu The Future Sound of London w latach 2008-2010 wydali 3 składanki zawierające psychodeliczno-rockowe perełki głównie z lat 60. i 70. XX wieku z lekkim dodatkiem bardziej współczesnych nagrań. Całość została wydana pod nazwą A Monstrous Psychedelic Bubble Exploding in Your Mind Vol. 1, Vol. 2 i Vol. 3. Każdorazowo były to dwie płyty CD zapakowane muzyką po brzegi. Na szczęście nie były to zwykłe składanki! Każda z nich została przedstawiona w formie miksu, z utworami przechodzącymi jeden w drugi, łączonymi różnymi samplami, wstawkami i dziwnymi dźwiękami, dokładnie w takim samym stylu, jak były łączone utwory na płytach The Future Sound of London. Całość nie dość, że zachwycała doskonałym doborem wykonawców i utworów, ale po prostu tworzyła znakomitą mozaikę muzyczną. Uwielbiam te składaki i tylko ubolewam nad faktem, że zostały one wydane w nieistniejącej już wytwórni Platipus Records (pierwsze dwie) i ich osiągalność jest dość trudna.

W 2010 roku czasopismo MOJO również zachwycone tymi składakami przygotowało we współpracy z muzykami własne podsumowanie dwóch pierwszych składaków. Ukazała się płyta CD dołączona do pisma na której jest kilkanaście utworów zmiksowanych dokładnie w ten sam sposób i zawierająca wybór nagrań z tamtych płyt. Jest to fajny miks, słucha się tego znakomicie, a w dodatku znajdziemy tu również nagrania niedostępne na macierzystych składankach jak Three Kingfishers Donovana czy Dandelion Seeds July. A oprócz tego są tacy znani wykonawcy jak Can, i Donovan, ci mniej znani jak Betty Davis oraz kompletnie nieznani: Comus, July, Dungen czy White Noise. W dodatku niezależnie czy jest to nagranie z 1968 czy 2005 roku - wszystko współbrzmi doskonale i nie słychać większych różnic.

Ciekawostką jest utwór Falling Down sygnowany nazwą duetu. Otóż oficjalnie jest to remiks zespołu Oasis - domyślam się, że ze względów prawnych na tej składance nazwa słynnej grupy nie mogła się pojawić. Aczkolwiek remiksy w wykonaniu The Amorphous Androgynous nie jest tak naprawdę remiksami, ale raczej coverami - wszystkie dźwięki i wokale zostały wykonane przez ten zespół, nie ma tam nic z oryginału oprócz melodii i tekstu. W dodatku w oryginale miks trwa ponad 22-minuty, więc dostajemy tu tylko krótki fragment. 

Wydanie bardzo ładne, nawiązujące do oryginalnych projektów składanek nr 1 i 2. W środku wkładki są opisy utworów i krótkie podsumowanie redakcji pisma nt. składanki. Całość wydano w normalnym pudełku. W dodatku udało mi się to kupić w wersji zafoliowanej (!) i za śmieszne pieniądze. Udany łup.

Ocena: 3/5

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

środa, 17 czerwca 2020

Various - Hitek by Meteosound (2004)

Data zakupu: 1 czerwca 2020 roku

Mała płyta z małej wytwórni. Meteosound założona przez Daniela Meteo funkcjonowała w ubiegłej dekadzie (ostatnie wydawnictwo datowane jest na 2009 rok). Wytwórnia specjalizowała się z fajnej mieszanki dubu, ambientu, mroczniejszego techno i... hip-hopu. Tak, to był okres, kiedy niemieccy wykonawcy zafascynowali się hip-hopem i wplatali w swoją twórczość sporo takich elementów. Dobrym przykładem jest właśnie ta składanka. Jest tu między innymi duet Bus, którego członkami są muzycy duetu Sun Electric, znanego we wcześniejszej dekadzie z całkiem innej działalności, bardziej elektronicznej, house'u czy trance'u. A tu grają dubowy hip-hop, całkiem przyjemny. W ogóle dobór utworów jet świetny i nie brakuje też bardziej eksperymentalnych dzięków (Contriva, The Exposures, Thomas Fehlmann - utwór z Frippem!, czy Apparat) czy dubu (The Rootsman, Fenin, Andreas Tilliander czy Alb). Oczywiście dla mnie osobiście największą atrakcją tego wydawnictwa jest niedostępny nigdzie remiks utworu The Orb (z płyty Bicycles & Tricycles) autorstwa wymienionego wcześniej duetu Bus. Ale oprócz tego jest dużo innych, fajnych dźwięków. Bardzo fajna składanka, zdecydowanie polecam.

Bardzo ładnie jest też wydana. Skromnie, ale przejrzyście. Uwielbiam taki minimalizm.

Ocena: 3/5

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

sobota, 13 czerwca 2020

Fear Factory - Remanufacture (cloning technology) (1997)

Data zakupu: 1 czerwca 2020 roku

Zespół Fear Factory również uległ ówczesnej modzie na albumy z remiksami. Tak więc Remanufacture zawiera przeróbki nagrań ze słynnej Demanufacture. W większości takie sobie, Amerykanie zawsze mieli z tym problem, nie starając się wyjść poza schemat. Najwięcej remiksów dokonał tutaj Rhys Fulber z Front Line Assembly, który zresztą grał też na podstawowym albumie. W sumie jego miksy podobają mi się najbardziej. Nieźle wypadają też nagrania pod nadzorem Junkie XL (np. Burn). Gorzej jak za miksy biorą się hiphopowcy (Cloning Technology) czy twórcy ekstremalnego gabbera (T-1000). Na szczęście słucha się tego całkiem przyjemnie i cały album nie wypada tak źle.

Okładka wygląda jakby była zrobiona przez studenta po godzinach (czyli dość słabo). W środku również nic ciekawego.

Ocena: 2/5

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

wtorek, 9 czerwca 2020

Fear Factory - Demanufacture (1995)

Data zakupu: 1 czerwca 2020 roku

W 1995 roku byłem pod wielkim wpływem muzyki industrialnej i metalowej. Co prawda z metalem raczej nie było mi po drodze, jedynie sporadycznie coś mi się tam spodobało (np. Cynic, My Dying Bride, Type O Negative), ale połączenie metalowych riffów i elektroniki zdecydowanie mnie kręciło. Kolega polecił mi kasetę Demanufacture i totalnie odjechałem na punkcie Fear Factory. To było coś niesamowicie mocnego, ale zarazem fajnego i porywającego. Błyskawicznie pędzące do przodu utwory, mocarne, ultraszybkie riffy i do tego ta stopa perkusji małpująca gitarę. A na dodatek atmosferyczne klawisze, wokalista na przemian krzyczący i śpiewający czystym głosem - doskonała mieszanka. Na tym albumie zespół mocno kombinował, starając się urozmaicać tempa, riffy i melodie (czego, niestety, nie ma na ich współczesnych albumach). Tak więc, oprócz typowo metalowych killerów jak utwór tytułowy, Self Bias Resistor, Zero Signal, New Breed czy H-K (hunter-killer) mamy też bardziej rockowe nagrania jak Replica, Dog Day Sunrise (znakomity cover zespołu Head of David) czy powolny Body Hammer. Nie brakuje też porywających refrenów (Pisschrist) i kończącej płytę, podniosłej pieśni (A Therapy of Pain). Całość okraszona jest mnóstwem klawiszy, ambientowych plam i odgłosów, co jest zasługą klawiszowca Front Line Assembly Rhysa Fulbera. Dzięki temu cały album ma świetny, niepowtarzalny klimat.

Okładka jest genialna w swojej prostocie (miałem nawet kiedyś taką koszulkę). W środku teksty i informacje, do tego przetworzone zdjęcia muzyków - w sumie nic ciekawego.

Ocena: 3/5

Single: Replica, Dog Day Sunrise

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

sobota, 6 czerwca 2020

Orbital - In Sides (1996)

Data zakupu: 12 maja 2020 roku

W 1996 roku Orbital wydał swoją najambietniejszą płytę. Zawierała zaledwie 6 utworów, w tym najdłuższy w ich historii, 24-minutowy Out There Somewhere? nawiązujący do dokonań Kraftwerku. Większość nagrań cechował łagodny i przestrzenny klimat, jedynie momentami mający bardziej dynamiczne i ostrzejsze brzmienie (P.E.T.R.O.L.). Wpasowywali się idealnie w świat ambientu, chill-outu, acid-jazzu i tym podobnych gatunków, popularnych w tamtych latach. Szczególnie takie nagrania jak The Girl with the Sun in Her Head (poświęcony zmarłej artystce, Sally Harding, przyjaciółce duetu), Dwr Budr czy singlowy The Box błyszczą i zawierają mnóstwo świeżych i fajnych pomysłów. Jest to bardzo przyjemny album, którego miło słucha się do dziś, choć uważam, że niektóre nagrania mogłyby być krótsze (zdecydowanie Out There Somewhere?, który zaczyna męczyć po tych kilkunastu minutach).

Przez lata polowałem na to właśnie wydanie amerykańskie. Na drugiej płycie mamy dwa całe single. Przede wszystkim EPkę Times Fly z 1995 roku, która oprócz znakomitego utworu tytułowego (w dwóch wersjach, wolniejszej i szybszej) zawiera też bardzo fajny, minimalistyczny kawałek The Tranquilizer oraz przeróbkę utworu Sad but True z płyty Snivilisation (tu zatytułowany Sad but New). Drugi singiel to The Box w czterech odsłonach. Na początek mamy wersję radiową, ale potem są dwie absolutnie znakomite miksy samego duetu, z czego pierwszy to absolutnie doskonała wariacja, z klawesynem (!), niesamowitymi odgłosami skrzypiących drzwi (to trzeba usłyszeć) i porywającym klimatem rodem z horroru. Drugi miks jest już bardziej konwencjonalny, choć nadal świetny. Całość wieńczy wersja The Box z wokalem (śpiewa Grant Fulton, a chórki ogarnia stała współpracowniczka Orbitala Alison Goldfrapp). Równie świetna wersja. Muszę jeszcze nadmienić, że w teledysku do The Box wystąpiła Tilda Swinton - jeszcze zanim stała się sławna na cały świat.

Świetna okładka, choć bardzo abstrakcyjna, we wkładce mnóstwo kolaży i dziwacznych one-linerów. Jest także informacja, że utwór The Girl with the Sun in Her Head został nagrany przy użyciu solarnego generatora prądu - w obecnych czasach, kiedy co drugi dom ma kolektory słoneczne, nie jest to już żadne novum - wtedy robiło to wrażenie. Szkoda tylko, że informacje co jest na drugim dysku znajdują się tylko na tym dysku. No i The Box w wersji singlowej nie został podzielony na ścieżki, tylko jest to jedno, długie (28-minutowe) nagranie.

Ocena: 3/5

Single: The Box

Okładka

Tył

Bok

Środek, płyta numer 1

Środek, płyta numer 2

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki