środa, 4 września 2024

Swans - The Seer (2012)

Data zakupu: 3 września 2024 roku

Album którym zespół Swans triumfalnie powrócił na usta wszystkich. Wcześniejsze dokonania Swans są mi obce, słyszałem chyba tylko kilka nagrań z lat 80-tych, ale to nie były moje klimaty. Natomiast album The Seer zaintrygował mnie przede wszystkim ponad półgodzinnym utworem tytułowym. Ciekaw byłem co tam można zamieścić i nie znudzić słuchacza. Od niego zacząłem odsłuch płyty i zostałem powalony na ziemię. Fantastyczny kawałek, niesamowicie skonstruowany, pełen świetnych pomysłów, brzmień, riffów i ambientowych fragmentów. Najlepsze jest to, że właściwy tekst pojawia się dopiero w ostatnich 4 minutach. Bardzo ciekawy zabieg aranżacyjny.

Zresztą cały album jest naprawdę dobry. Co prawda jest w nim sporo zapętleń i powtórzeń (jak w Mother of the World), ale nie brakuje też fragmentów spokojniejszych (ambientowa połowa A Piece of the Sky) a nawet ballad (The Wolf, The Daughter Brings the Water, Song for a Warrior). Ale zdecydowana większość kawałków to rockowe granie i to z reguły mocne (Avatar, The Apostate, The Seer, Mother of the World). Jedyny kawałek, który wydaje mi się zbędny i go nie lubię to chaotyczny 93 Ave. B Blues - bez struktury, hałaśliwy, głośny i kompletnie bez sensu. Zawsze go pomijam.

Okładka świetna - pies z ludzkimi zębami (tymi samymi co na debiutanckim albumie zespołu). W środku to co trzeba. Jest estetycznie i funkcjonalnie.

Ocena: 2/5