Data zakupu: 30 grudnia 2019 roku.
Ten album to kolaboracja pomiędzy zespołem The Orb a Robertem Frippem. Dla mnie osobiście - kolaboracja idealna. Stąd też nazwa zespołu: Robert (F)ripp, Thomas (F)ehlmann, Kris (W)eston i (D)uncan Robert Alex Paterson. Trzej ostatni to zespół The Orb z 1994 roku. Razem stworzyli dzieło niesamowite i nieziemskie.
Tak naprawdę, to można powiedzieć, że są to głównie soundscape'y Frippa, ale okraszone delikatnymi rytmami, partiami basu, plamami elektronicznymi i mnóstwem sampli i "przeszkadzajek". Całość robi piorunujące wrażenie i ma niesamowity klimat. Fripp czaruje swoimi dźwiękami, a dzięki obecności innych muzyków dostaje on doskonałe zaplecze dla wytworzenia konkretnych utworów. Dominuje oczywiście ambient, sporadycznie pojawia się jakiś rytm, jak w Collossus w którym gościnnie wystąpił Hassam Ramsey (perkusista, zmarł w 2019 roku), czy bardziej wyrazisty motyw basowy jak w Klangtest. Częściej jednak jest to po prostu Fripp z syntezatorowym tłem (Buckwheat & Grits), grający piękne, przestrzenne dźwięki. Dla fanów muzyka - jazda obowiązkowa. Dla fanów Orba - również, to jeden z ich lepszych albumów.
Niestety, album został wydany w małej wytwórni Inter-Modo, która po wydaniu 3 płyt wyzionęła ducha. I dodatkowo dzięki kłótni między Westonem a Patersonem, ten pierwszy od lat nie zgadza się na wznawianie jakichkolwiek nagrań zawierających jego udział - wyjątkiem są płyty do których prawa posiadała wytwórnia Island (obecnie Universal). Dlatego też zdobycie tej płyty graniczy z cudem - brak wznowień, ceny na rynku dochodzące do 150 zł - masakra. Na szczęście w końcu mi się udało to uczynić, w dodatku wcale nie dałem takiej horrendalnej ceny i płyta okazała się być w idealnym stanie - miodzio!
Okładka trochę mniej interesująca, wystrój bardzo ascetyczny. W sumie nic ciekawego - muzyka rządzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz