I jeszcze jedna składanka. Billy Idol miał całkiem przyjemne hity z pogranicza rocka i popu, bardzo wpadające w ucho i przebojowe. Nadal lubię niektóre jak Rebel Yell, White Wedding, Eyes Without a Face czy Cradle of Love. Zresztą ten ostatni utwór to wprost uwielbiałem (a szczególnie teledysk), miałem nawet jego płytę Charmed Life na pirackiej kasecie (nie bardzo mi podeszła, to jednak nie moje klimaty). No i LA Woman poznałem najpierw w jego wersji. Słucha się tego składaka bardzo dobrze, dobór utworów jest bardzo dobry (nie brakuje nawet piosenki Speed z filmu o tym samym tytule).
Design za to w ogóle mi się nie podoba. Brzydka okładka, brzydkie zdjęcia w środku, kolorystyka okropna.
Ocena: 2/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz