Data zakupu: 28 czerwca 2025 roku
W 1996 dałbym się pociąć, żeby dorwać ten album. Uwielbiałem King Crimson wtedy, kupowałem prawie wszystko co tylko wydali (od VROOOM aż po The Night Watch i Epitaph, potem zmieniły mi się priorytety, więc Absent Lovers już olałem). A patrząc na spis utworów tylko się śliniłem :D Po latach oczywiście zapoznałem się z tym albumem i... raczej nie zachwycił mnie. Dominują tu kawałki około-Frippowe, więc mocno gitarowe lub soundscape'owe. W większości nudne i mało interesujące. Nie lepiej wypadają kompozycje kolegów z wytwórni DGM (w końcu to przegląd wydawnictw z tej stajni). Peter Hammill nigdy nie przypadł mi do gustu, Adrian Belew przynudza, lepiej wypadają Trey Gunn czy Tony Levin - ich nagrania mają przynajmniej jakiś pomysł. Niezły jest też utwór kolektywu Ten Seconds - muszę kiedyś sięgnąć po ich nagrania. Słucha się tego tak sobie, aczkolwiek niezłe jest jako tło do pracy. Ale i tak chciałem mieć tą płytę :-)
Wydanie bardzo ładne. Ciekawym zabiegiem jest fakt, że są dwie wkładki - jedna ze spisem utworów, a druga to książeczka z listą wydawnictw. Obie mają takie same okładki, ale inne tyły - widać to na zdjęciach. Fajny jest też srebrny nadruk na CD. Okładka świetna!
Ocena: 2/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz