czwartek, 10 lipca 2025

Banco de Gaia - Kincajou (1995)

Data zakupu: 2 lipca 2025 roku

Drugi singiel z płyty Last Train to Lhasa (pierwszym był tytułowy kawałek). Zawiera interesujące remiksy. Najciekawszy jest otwierający płykę miks Olivera Lieba - mroczny, mocno "niemiecki" w brzmieniu i konstrukcji, ale wciągający. Pozostałe miksy, autorstwa samego Toby Marksa (a la Banco de Gaia) i Speedy J'a są niezłe, ale bez szału. Na szczęście mało przypominają oryginał, który został zamieszczony jako ostatnia pozycja - co ciekawe, jest prawie 2-minuty dłuższy od wersji płytowej - głównie ze względu na rozciągnięte outro.

Okładka i wkładka słabe.

Ocena: 2/5

 

wtorek, 8 lipca 2025

The Chemical Brothers - Life is Sweet (1995)

Data zakupu: 1 lipca 2025 roku

Drugi singiel promujący album Exit Planet Dust, z wokalnym udziałem Tima Burgessa z The Charlatans. Jeden z lepszych utworów na płycie. Fajna partia basu, świetny wokal, dużo efektów dźwiękowych - typowe Chemicale. Singiel został w UK wydany na dwóch płytach CD. Oczywiście w US ukazał się w wersji jedno-płytowej - i taką właśnie dorwałem. 7 utworów, 42 minuty muzyki. 

Mamy tu remiksy utworu tytułowego w wykonaniu samych Chemicali. Oba bardzo ciekawe, oba bardzo inne i kompletnie nie podobne do oryginału. Co ciekawe istnieje też jeszcze jeden remiks, wydany na płycie Trance Europe Express 4, z podtytułem Delik 1 - dużo bardziej podobny do oryginału. Mamy też bardzo dobry remiks w wykonaniu Daft Punk - to był ich pierwszy remiks dla wykonawcy spoza Francji. Dobry house w starym DP stylu. Poza tym mamy jeszcze dwa miksy utworów znanych z dużej płyty - Leave Home (beznadziejnie nudny) i Chico's Groove (niewiele różniący się od wersji płytowej). I na końcu - strona B - If You Kling to Me I'll Klong You, znana już wcześniej z singla My Mercury Mouth. Całkiem fajny kawałek, w starym, dobrym stylu. W sumie przyjemny singiel (oprócz okropnej wersji Leave Home).

Wydanie skromne i typowe dla Astralwerks - dwustronna wkładka i tyle. Okładka niezła.

Ocena: 2/5




sobota, 5 lipca 2025

Various - Sometimes God Hides. A Young Persons' Guide to Discipline (1996)

Data zakupu: 28 czerwca 2025 roku

W 1996 dałbym się pociąć, żeby dorwać ten album. Uwielbiałem King Crimson wtedy, kupowałem prawie wszystko co tylko wydali (od VROOOM aż po The Night Watch i Epitaph, potem zmieniły mi się priorytety, więc Absent Lovers już olałem). A patrząc na spis utworów tylko się śliniłem :D Po latach oczywiście zapoznałem się z tym albumem i... raczej nie zachwycił mnie. Dominują tu kawałki około-Frippowe, więc mocno gitarowe lub soundscape'owe. W większości nudne i mało interesujące. Nie lepiej wypadają kompozycje kolegów z wytwórni DGM (w końcu to przegląd wydawnictw z tej stajni). Peter Hammill nigdy nie przypadł mi do gustu, Adrian Belew przynudza, lepiej wypadają Trey Gunn czy Tony Levin - ich nagrania mają przynajmniej jakiś pomysł. Niezły jest też utwór kolektywu Ten Seconds - muszę kiedyś sięgnąć po ich nagrania. Słucha się tego tak sobie, aczkolwiek niezłe jest jako tło do pracy. Ale i tak chciałem mieć tą płytę :-)

Wydanie bardzo ładne. Ciekawym zabiegiem jest fakt, że są dwie wkładki - jedna ze spisem utworów, a druga to książeczka z listą wydawnictw. Obie mają takie same okładki, ale inne tyły - widać to na zdjęciach. Fajny jest też srebrny nadruk na CD. Okładka świetna!

Ocena: 2/5 















środa, 2 lipca 2025

Amplifier - Trippin' with Dr. Faustus (2017)

Data zakupu: 28 czerwca 2025 roku

Jakoś nie miał Amplifier nigdy szczęścia do wytwórni. Pierwszy album wydała firma Steamhammer, po czym zaraz została zlikwidowana, a katalog przejęła firma SPV. Tam też ukazał się drugi album, Insider, ale niezadowoleni muzycy rozwiązali kontrakt. Trzecia płyta ukazała się nakładem ich własnej wytwórni, AmpCorp, czwartą wydało Kscope (aż dziwne, że tylko tą jedną, pasowaliby tam chyba), kolejną Superball Music (też jakoś zaraz potem się zwinęli), aż w końcu ponownie postanowili zacząć wydawać się sami. Ich wszystkie kolejne płyty ukazują się już nakładem Rockosmos.

Trippin' with Dr. Faustus, szósty album Amplifiera, to jedno z pierwszych wydawnictw Rockosmos (wydawali też inne zespoły). Odstrasza okropną okładką, ale muzycznie to niejako powrót do korzeni. Kawałki są długie, mocarne, pełne riffów i delikatnego wokalu (na płycie bardzo często wspiera Sala wokalistka Kate Bishop). Co prawda niektóre riffy są mało wyraziste (jak w Rainbow Machine czy The Commotion), ale i tak nie jest źle. Można wyróżnić kilka naprawdę dobrych nagrań jak Kosmos (grooves of triumph), Horse, Big Daddy, Supernova - szczególnie druga część płyty, czyli ostatnie 6 utworów (winyl został tak podzielony - 1. płyta zawiera 4 kawałki, 2. płyta 6) robi dobre wrażenie. Bardzo lubię też akustyczną balladę Anubis z dwugłosem męsko-damskim. Ale i tak najlepsze znajduje się na samym końcu. Old Blue Eyes powala mocnym riffem basowym (to ostatni album nagrany w 4-osobowym składzie), ciekawym wokalem, partiami granymi jakby na banjo no i super solówką gitarową na końcu. Absolutnie jeden z najlepszych utworów Amplifiera!

Wkładka jest taka jak tytuł - tripowa, mnóstwo wyrazistych kolorów i dziwacznych grafik. Szkoda, że we środku nie ma nic ciekawego, tylko jakieś bohomazy. Okładka - jak już wspomniałem - okropna.

Wielka szkoda, że zespół nie pokusił się na powtórkę z Echo Street - w grudniu 2017 wypuścił cyfrowe EP pt. Record, zawierające 4 nagrania z tej samej sesji. EPka jest dużo lepsza niż album, ale w formie fizycznej wyszła jedynie na winylu. Szkoda, że nie dołączyli jej jako bonus w wersji mediabook, szczególnie, że ukazała się taka wersja, ale oprócz zmienionego opakowania i rozbudowanej książeczki nie zawierała żadnych innych dodatków...

Ocena: 2/5 

Single: Kosmos (grooves of triumph)






poniedziałek, 30 czerwca 2025

Amplifier - Mystoria (2014)

Data zakupu: 28 czerwca 2025 roku

Albumy Amplifiera mają jedną wadę - są bardzo nierówne. Obok znakomitych utworów znajdują się rzeczy błahe, czasem niewarte wysłuchania. Czasami muzyka zachwyca, czasami nie do końca. Oczywiście udało im się nagrać kilka lepszych płyt (jak debiut czy The Octopus), ale nawet na nich znajdują się rzeczy słabsze, nie zawsze warte uwagi. 

Nie inaczej jest z czwartym albumem zespołu. Zaczyna się on doskonale - szybki riff napędza znakomity instrumental Magic Carpet, aby po chwili przejść w świetny kawałek wokalny Black Rainbow - równie szybki i wyborny. Po tak dobrym początku dostajemy nagle cios w twarz - Named After Rocky jest powolny, nudny i mało treściwy. Jeszcze gorzej wypadają Cat's Cradle z "wesołą" melodyjką w refrenie czy nudny Bride. Potem nagle wyskok - Open Up jest świetny, ma fajny riff, dobrą, wpadającą w ucho melodię. Potem znowu gorzej - Mold (summer of love) (jeden z dwóch utworów dostępnych wyłącznie w wersji mediabook, którą zakupiłem) i OMG to znów słabsze nagrania. The Meaning of If, najkrótszy na płycie jest chyba również najsłabszy. Za to drugi bonus wydania książkowego, Darth Vader, jest znowu perełką - dokładnie taki utwór z jakich słynie Amplifier. Mocarny riff, fajna melodia i bardzo dobra, długa końcówka. Świetne! Całość kończy kawałek dwuczęściowy Crystal Mountain/Crystal Anthem - całkiem niezłe zakończenie z fajną melodyką.

Wydanie ciekawe, choć to co jest w książeczce raczej rozczarowuje. Słabe zdjęcia, stylizowane na grę z automatów - nic ciekawego, nawet nie chciało mi się robić zdjęć całości. Opis płyty na końcu. Okładka słaba, niestety. Jako bonus jest karteczka reklamowa wytwórni Inside Out.

Ocena: 2/5 

Single: Black Rainbow, Named After Rocky














środa, 25 czerwca 2025

Beck - Loser (1994)

Data zakupu: 20 czerwca 2025 roku

Singiel, który był dla mnie hitem latem 1997 roku - wtedy go poznałem. Oprócz albumowej wersji słynnego singla mamy tutaj jeszcze 4 inne kawałki - co daje nam jedną stronę winyla - trochę ponad 23 minuty grania. Te wszystkie strony B idealnie uzupełniają znakomity album Mellow Gold. Oprócz akustycznej ballady Alcohol (całkiem ładnej), mamy jeden absolutnie rockowy wyziew (Fume) oraz dwa bardziej hip-hopowo-folkowe fragmenty: Corvette Bummer z komicznym (momentami) wokalem oraz inną wersję płytowego nagrania Soul Suckin Jerk (z podtytułem Reject, co może oznaczać, że było to pierwotna wersja planowana na album), która ma bardzo zaskakujące zakończenie - warto posłuchać. Uwielbiam ten singiel - Beck później miał również sporo ciekawych stron B, szczególnie w okresie Odelay

Wydanie amerykańskie - oczywiście, gdyż wersja europejska różni się diametralnie - nie ma tylu utworów, powtarza się tylko Corvette Bummer, a poza tym są dwa inne kawałki. Jest dużo mnie interesująca. Wydana w zwykłym pudełku, a nie singlowym. Design oczywiście nawiązuje do Mellow Gold - jest niezbyt ciekawy, niestety. We wkładce nic nie ma.

Ocena: 2/5 






sobota, 21 czerwca 2025

Oceansize - Relapse EP (2002)

Data zakupu: 10 czerwca 2025 roku

To pierwszy komercyjnie wydany singiel Oceansize i zarazem ostatnie CD jakie mi brakowało w kolekcji. Singiel zawiera 3 utwory, dwa znane z płyty Effloresce - Amputee i You Wish oraz tytułowy kawałek, ponad 10-minutowy. Całkiem niezły, zaczynający się dość spokojnie, a potem rozwijający się, dzięki linii basu (jakby ukradzionej z repertuaru Toola) w dynamiczne rockowe granie, aby na końcu płynnie połączyć z ostatnim utworem. Fajna EPka, choć niewiele wnosząca.

Wydanie - jak inne single z tego okresu - w digipaku. Bardzo skromne, w środku nic nie ma, wszystkie opisy są z tyłu pudełka. Okładka taka sobie. Dodatkowo - papier nie jest lakierowany, tylko matowy i szorstki.

Ocena: 2/5