Data zakupu: 11 grudnia 2014 roku
Filmu Mortal Kombat nigdy nie oglądałem, w grę, i owszem, grałem, choć nie bardzo przypadła mi do gustu (wolę inne gatunki). Natomiast płyta z muzyką do filmu przyciągnęła mnie paroma nazwami takimi jak Fear Factory, Type O Negative czy Orbital. No i nie zawiodłem się. Królują głównie industrial z elektroniką na spółę z metalem. Początek płyty jest bardzo fajny. Nie znany mi wcześniej zespół Gravity Kills (podróba Nine Inch Nails) gra bardzo melodyjnie, KMFDM w remiksie Giorgio Morodera to już utwór klasyczny, Psykosonik w miksie Josha Winka bardzo acidowy i przyjemny. Nie ustępuje im psytrance'owy mix utworu Traci Lords autorstwa Juno Reactor. Potem już przestaje być tak fajnie. Za tym kawałkiem Orbitala nigdy nie przepadałem, Utah Saints i The Immortals przerabiają główny motyw z gry - wyszła z tego straszna, dyskotekowa sieczka. Napalm Death i Bile to wyziewy grind metalowe, natomiast Mutha's Day Out to granie garażowe w wykonaniu jakichś dzieciaków. W każdym razie słabe kawałki.
Dobrze wypadają za to nagrania sprawdzonych wykonawców: Fear Factory i Type O Negative (choć są to utwory znane z płyt). Absolutnym hitem jest za to dla mnie kawałek G//Z/R. Zespół założony przez Geezera Butlera z Black Sabbath z Burtonem C. Bellem (Fear Factory) na wokalu. Doskonały, ciężki, mocno riffujący, ze świetnym śpiewem i doskonale brzmiący. Najlepszy kawałek na płycie. W sumie płyta w większości mi się podoba.
Wydanie bardzo skromne, trochę szkoda, że zdjęć z filmu jest tak mało. Trudno.
Ocena muzyki: 3/5
Okładka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz