Data zakupu: 8 marca 2021 roku
Płyta dzięki której zacząłem przygodę z Nine Inch Nails. Co ciekawe najpierw poznałem muzykę, a dopiero później zobaczyłem film - zresztą dość przeciętny, choć poruszający do dziś aktualny temat fascynacji złem. W każdym razie ścieżka dźwiękowa na pewno zrobiła na mnie ogromne wrażenie - niesamowity misz-masz gatunkowy. Czego tu nie ma! Jest metal, rock, hip-hop, country, folk, ambient, pop a nawet muzyka klasyczna! Całość okraszona dodatkowo dialogami z filmów - wtedy to było coś! Po latach jednakże ten album oceniam bardziej surowo. Sporo jest tu słabych utworów (np. Bob Dylan, Cowboy Junkies czy Patti Smith), a dialogi częstokroć przeszkadzają w odbiorze muzyki (np. w świetnej wersji Something I Can Never Have NIN). Niemniej jednak jest to kawał niezłego grania i wiele nagrań nadal bardzo lubię, jak Burn NIN, Patsi Cline, L7, Lard czy Waiting for the Miracle Leonarda Cohena.
Wydanie skromne, trochę zdjęć z filmu, spore opisy nagrań (jest ich aż 27!) i właściwie tyle.
Ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz