wtorek, 2 marca 2021

Earthless - Black Heaven (2018)

Data zakupu: 23 lutego 2021 roku

Z amerykańskim zespołem Earthless zapoznałem się w okolicach 2007 roku, kiedy to ukazał się ich drugi album, Rhythms from a Cosmic Sky. Zawierał tylko dwa nagrania po 20 minut każde. Była to soczysta mieszanka stonera, psychodelicznego rocka i jamowego grania w stylu Grateful Dead. W dodatku cały album był instrumentalny - zero wokalu, sama perkusja, bas i gitara z efektami. Album robił dobre wrażenie, aczkolwiek momentami był nieco nudny. Niemniej jednak polubiłem ten zespół, szczególnie, że w wersji CD pojawiał się dodatek - przeróbka Cherry Red zespołu Groundhogs - tym razem z wokalem. I jest to doskonałe nagranie, jedna z najlepszych w repertuarze zespołu. Nośne, mocne granie, z doskonałą gitarą i niskim wokalem gitarzysty. 

Zespół nie spieszył się - dopiero w 2013 roku ukazał się ich trzeci album, From the Ages, kontynuujący pomysły z poprzednich longplay'ów (debiutancki, Sonic Prayer, też zawierał 2 długie nagrania), lecz na większą skalę - utwór tytułowy rozrósł się do ponad 32 minut, a pozostałe 3 utwory też nie są małe (dwa z nich przekraczają 14 minut każdy!). Było to jednak dla mnie już za dużo - może kilka razy przesłuchałem całość.

I już myślałem, że kariera zespołu się zakończyła, kiedy nagle, po 5. latach ukazał się czwarty album Black Heaven. Tym razem zespół chyba doszedł do wniosku, że formuła kapeli się wyczerpała, gdyż dostaliśmy coś odmiennego. Po pierwsze utworów jest 6, ale całość nie przekracza 40 minut. Po drugie - tylko dwa z nich są instrumentalne - w pozostałych mamy normalny wokal. Po trzecie - jest to jedna z lepszych hard rockowo-retro rockowych płyt jakie znam. Świetne riffy, gęste solówki, mocna gra sekcji, do tego charakterystyczny, niski głos śpiewającego gitarzysty - wszystko to, czego potrzebuje fan dobrego rocka! Naprawdę bardzo mi podszedł ten album, a riff rozpoczynający płytę jest absolutnie genialny w swojej prostocie. Ciekawostką jest utwór Volt Rush, trwający niecałe 2 minuty - jakaż to odmiana po długasach z From the Ages. Zdecydowanie polecam!

Wydanie w kartoniku, ale za to bardzo eleganckie. Szczególnie podoba mi się wydanie książeczki - ładne kolory, estetyczny design. Okładka już mnie mi podeszła do gustu - te czachy są brzydkie - ale fajny pomysł z postaciami muzyków ułożonych z gwiazd.

Ocena: 4/5


Okładka


Tył

Rozłożony kartonik

Wnętrze kartonika

Książeczka i płyta CD


Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz