wtorek, 31 grudnia 2024

Kasety cz.7

Pora na kolejne podsumowanie roku dotyczące zdobytych kaset (albo zakupionych CD, które wcześniej miałem na kasetach). Trochę oryginałów wpadło, piratów również trochę. Niektóre rzadkie, niektóre łatwo dostępne. Niestety, ceny kaset idą w górę, dlatego wiele pozycji pozostawiam na razie w sferze marzeń, gdyż ich ceny przekraczają 100, albo i nawet 150 zł (i nikt tego nie kupuje oczywiście). Może kiedyś...



Peter Gabriel - Shaking the Tree. Sixteen Golden Greats
Płyta CD trwa ponad 77 minut, dlatego ukazała się na dwóch kasetach. Śmiesznie, że są dwie różne okładki - na CD jedno zdjęcie jest na okładce, a drugie na rewersie książeczki.


Pink Floyd - A Saucerful of Secrets
Kasetę miałem już bardzo dawno temu, ale dopiero od niedawna mam ją na CD.


Yes - Yesstory
Znakomity składak, ze względu na gabaryty podzielony na 3 kasety, o czym już kiedyś pisałem. Udało mi się w końcu zakupić brakujący Vol.3, więc powyżej cały komplet. Ładnie wyglądają razem z boku.


Yello - Flag
Tą kasetę już prezentowałem, ale nie razem z obydwoma wersjami CD - oryginalną i zremasterowaną.


Tyle piratów, teraz kilka oryginałów:


Yello - Motion Picture
Kaseta, o której istnieniu nie wiedziałem w 1999 roku...


Dead Can Dance - Spiritchaser
Ten album miałem od razu na CD, więc kasetę mam pierwszy raz w ręku.


Rush - Counterparts
Rush w 1993 roku znajdował się poza moimi zainteresowaniami. W Polsce ukazały się na kasetach poza tą, chyba jedynie Roll the Bones i Test for Echo


Prince - Rave Un2 the Joy Fantastic
A to chyba jedyna z kaset Prince'a, którą sprzedałem i nie zachowałem okładki. Okropne żółte logo radia jest nadrukowane na okładce...



Peter Gabriel - Secret World Live
Jedyny oryginał Gabriela jaki miałem - w tym roku dokupiłem CD.


A na koniec 2 kombosy:


W końcu ponownie zakupiłem piracką wersję. Jak widać - coś im się pomieszały okładki, bo na kasecie jest okładka płyty Parade... Ale plusem było to, że na kasecie zmieścili cały, 65-minutowy album. Szacun dla TAKTu, inni wydawcy dzielili go na 2 kasety.


A tu już totalne szaleństwo - 2 wersje płyt CD - z ocenzurowaną i nieocenzurowaną okładką, oraz dwa wydania kasetowe - pirackie i oryginalne. Mniam!


sobota, 28 grudnia 2024

Laika - Good Looking Blues (2000)

Data zakupu: 17 grudnia 2024 roku

Laikę odkryłem gdzieś w 2001 roku. Tzn. ten album, bo już rok wcześniej widziałem teledysk do Uneasy i nawet mi się ten kawałek spodobał. Dziwne to granie - niby dreampop, niby popjazz, albo nawet pop, ale tak udziwniony, że aż fajny. Bardzo dużo miękkich brzmień, m.in. organów Rhodesa, ale też są dęciaki, żywa perkusja, żywy bas, raczej minimalna ilość gitar. Ale największym atutem zespołu jest absolutnie odrealniony wokal Martgaret Fiedler - nieziemski, zarazem mocny i delikatny - bardzo mi się podoba. Cały album jest naprawdę dobry, uwielbiam zwłaszcza Black Cat Bones. Nie brakuje też oczywiście innych świetnych kawałków jak tytułowy, Badtimes, Uneasy czy Knowing Too Little.

Przez przypadek trafiło mi się wydanie amerykańskie, zawierające 2 dodatkowe kawałki, znane z singla Uneasy. Bardzo fajny dodatek i nawet przez chwilę się zastanawiałem czy nie zapolować na taką wersję - i się udało bez wysiłku. Wkładka rozwija się na bardzo długą - fajnie wkomponowane są zdjęcia w teksty (są nawet teksty dodatkowych utworów!).

Ocena: 2/5






środa, 25 grudnia 2024

Laurent Garnier - Unreasonable Behaviour (2000)

Data zakupu: 17 grudnia 2024 roku

Nie miałbym tej płyty, gdyby nie znakomity singiel The Man with the Red Face - długi, ze świetnym basem i znakomitym solem saksofonu. Do tego genialny teledysk... Ale reszta płyty też jest niezła. Całość jest niejako hołdem dla początków muzyki techno - jak na 2000 rok brzmiała trochę staroświecko. Ale nie brakuje fajnych motywów, melodii, brzmień. Są nawet wokale (Greed, Unreasonable Behaviour, Last Tribute from 20th Century), czasem jest wolniej (Cycles d'opposition, City Sphere, Downfall), czasem szybciej (Dangerous Drive), a nawet bywa głośno (The Sound of the Big Babou). Niezła płyta, choć momentami się zestarzała.

W środku jest książeczka z rysunkami przy każdym tytule utworu. 

Ocena: 2/5













piątek, 20 grudnia 2024

Yello - Solid Pleasure (wersja nie zremasterowana) (1980)

Data zakupu: 16 grudnia 2024 roku

Kolejne wydanie sprzed ery remastera, tym razem jest to bardzo wczesne wydanie, chyba repress z 1990 roku, ale projekt na pewno sięga 1984 roku. Widać to po skromności - wszystkie informacje znajdują się na tyle pudełka, wkładka jest jedną kartką z okładką i informacją o plusach płyty CD. Co dziwne - druga strona wkładki jest obrócona o 90 stopni w stosunku do okładki. Nadruk na CD też stereotypowy...

Ocena muzyki: 5/5





niedziela, 15 grudnia 2024

Orbital - The Middle of Nowhere (1999)

Data zakupu: 10 grudnia 2024 roku

Wydaje mi się, że to ostatni sensowny album Orbitala. Potem wydali jeszcze 2 płyty (dość słabe) i zamilkli na 8 lat, po czym reaktywowali się i nagrali jeszcze 3 płyty (z czego znam tylko Wonky z 2012 roku i nie mam ochoty do niej powracać). Oprócz tego ukazało się mnóstwo składaków (a dokładnie 4), trochę singli i remiksów... Nic szczególnego.

Po dość spokojnych i w miarę łagodnych płytach Snivilisation i In Sides, tym razem mamy dynamikę, uderzenie, taneczne rytmu i, momentami, ścianę dźwięków. Płyta jest trochę dziwnie wyprodukowana, nawet łagodniejsze momenty są bardzo głośnie - chyba już wtedy zaczynała się "Loudness War". W każdym razie już po 4. kawałkach człowiek ma dość, a tu dalej wytchnienia brakuje - Otono niby łagodniejsze, ale też szybkie i głośne. Dopiero ostatni kawałek, Style, nota bene chyba najlepszy na płycie, przynosi wolniejsze tempo i wytchnienie. Ale początek jest zacny - Way Out zachwyca dęciakami i świetnymi samplami orkiestrowymi, Spare Parts Express to bardzo fajny utwór, z "kolejowym" rytmem. Kolejne dwa, bardzo agresywne, brzmiące niczym rockowe kawałki (gitaro-podobne syntezatory) są już trochę mniej interesujące. Ciekawie wypada za to dwuczęściowy utwór Nothing Left, z gościnnym udziałem wokalnym Alison Goldfrapp - początkowo mroczny, ale potem fajnie rozwijający się, z ciekawym motywem w drugiej części (wydanej zresztą na singlu). Całość nie jest już tak dobra jak poprzednie albumy, ale jeszcze trzyma poziom.

Wydanie interesujące - wszystkie informacje mamy drobnym druczkiem na tyle pudełka, a w dość grubej książeczce są wyłącznie zdjęcia - i to celowo nieostre. Nawet z boku brakuje informacji o wykonawcy, tytule czy numerze seryjnym - jest sama pustka...

Ocena: 2/5


 

czwartek, 12 grudnia 2024

Yello - Stella (wersja nie zremasterowana) (1985)

Data zakupu: 9 grudnia 2024 roku

W porównaniu do remastera nie bardzo jest o czym pisać. Wydania stare (to moje, to reedycja wydania z 1985, wyprodukowana w 1990 roku) były bardzo okrojone. Brakuje nawet opisu szczegółowego nagrań - a przecież gości tu nie brakuje. W środku wkładki tylko zdjęcia, na jej tyle info o tym jak wspaniałym nośnikiem jest płyta CD... Z tyłu spis utworów i lakoniczne info kto co napisał... I tyle. Ale oczywiście dla mnie ma to wartość sentymentalną - takie właśnie miałem wydanie ponad 30 lat temu...

Ocena: 4/5