wtorek, 27 października 2015

Tangerine Dream - Force Majeure (1979)

Data zakupu: 1 października 2015 roku

Album Force Majeure to jedna z mocniejszych płyt TD. Trzeba przyznać, że płyta ta, podobnie jak rok starsza Cyclone to najbardziej rockowe płyty TD. Ale tym razem obeszło się bez wokali, fletu itp. Sporo tu solówek gitarowych, nie ma prawie w ogóle fragmentów spokojniejszych, ambientowych, szczególnie w utworze tytułowym, w którym aż skrzy się od pomysłów i różnorakich melodii i tematów. Najlepsze wrażenie robi na mnie utwór, który poznałem jako pierwszy - a dokładniej rzecz mówiąc jego drugą część. Otóż na bardzo zacnej składance A Brief History of Ambient Volume 1 (1973-1993) znalazł się fragment Thru Metamorphic Rocks - absolutnie kosmiczny, pełen ciekawych i nietypowych dźwięków, trochę monotonny, lecz zarazem wciągający kawałek, który jest dla mnie kwintesencją tego czym był analogowy, elektroniczny rock z lat 70-tych. Oczywiście reszta płyty jest równie dobra, ale to jest fragment szczególny. Force Majeure to moim zdaniem jedna z najlepszych płyt TD. Następne to już albo rzeczy lepsze (Tangram, White Eagle, Hyperborea), lub dużo gorsze (Exit, Tyger, Le Parc). Force Majeure zamyka niejako etap analogowy w twórczości TD. Już rok później do głosu dochodzą cyfrowe syntezatory - największe przekleństwo lat 80-tych, pozbawione tego specyficznego, ciepłego brzmienia.

Wydanie równie skromne jak Phaedra - historia zespołu, parę linijek informacyjnych i tyle. Edycja zremasterowana oczywiście.

Ocena muzyki: 3/5 | Spotify

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

czwartek, 1 października 2015

King Crimson - Ladies of the Road. Live 1971-1972 (2002)

Data zdobycia: 22 września 2015 roku

Zespół King Crimson wrócił do regularnego koncertowania (i szykuje nowy album!!), więc powróciłem do mojej wielkiej miłości sprzed lat. Bardzo dawno nic nie kupowałem, bo studyjne płyty już wszystkie mam, nowe remastery nie interesują mnie, natomiast płyt z koncertami jest bardzo dużo i ciężko się zdecydować co z nich wybrać. W 1972 roku ukazała się pierwsza koncertówka KC, Earthbound, zawierająca niezłą momentami muzykę, ale będąca fatalnej jakości - prawie nie da się jej słuchać. Dlatego też śmiało można powiedzieć, że Ladies of the Road. Live 1971-1972 to jest właśnie to, co powinno było się wtedy ukazać. 

Album składa się z dwóch płyt. Na pierwszej mamy fajnie zmiksowane różne nagrania koncertowe z tamtych lat, w tym takie rarytasy jak Cirkus, Formentera Lady czy Groon. Jakość dźwięku jest bardzo dobra, dobór nagrań naprawdę dobry, a wykonania na wysokim poziomie. Słucha się tego świetnie i naprawdę lubię ten album. Przeszkadzają mi tu tylko dwie rzeczy: 1. niesamowita wersja The Court of the Crimson King w wersji bluesowej trwa jedynie 49 sekund (więcej się nie zachowało), 2. brak utworów improwizowanych. Szkoda, że nie dorzucono tu czegoś w rodzaju Peorii znanej z Earthbound - byłoby to fajne uzupełnienie.

Nieporozumieniem jest dla mnie za to dysk nr 2. Otóż przez 59 minut mamy tu tylko jeden utwór, 21st Century Schizoid Man, lecz zmiksowany w dziwny sposób. Utwór nr 1 to początek nagrania, natomiast kawałki od 2 do 10 to kilka różnych wykonań części instrumentalnej z solówkami gitary i saksofonu, nagranych na różnych koncertach. Brzmi to dziwnie i zarazem nużąco - wykonania te nie są aż tak niepowtarzalne. Nie wracam do tej płyty.

Wydanie bardzo ładne, fajny jest spis wszystkich koncertów, jakie odbył zespół w tym składzie. Sporo niezłych zdjęć i wspomnień muzyków. Książeczka naprawdę dobra.

Ocena muzyki: 3/5

Okładka

Tył

Bok

Środek 1

Środek 2

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5

Wnętrze książeczki 6

Wnętrze książeczki 7

Wnętrze książeczki 8

Wnętrze książeczki 9