sobota, 27 listopada 2021

Various - Ambient Meditations 2 (1999)

Data zakupu: 9 listopada 2021 roku

Jedna z bardziej poszukiwanych przeze mnie płyt. Przepiękny miks, baaardzo ambientowy, w którym utwory, dość klasycznie brzmiące, przenikają się wspaniale, tworząc jeden wielki, relaksujący, kawałek. Co ciekawe, oprócz Banco de Gaia, nie ma tu żadnych znanych wykonawców. Mamy przegląd undergroundowych brzmień elektronicznych z końca ubiegłego wieku. Nie brakuje kobiecych wokaliz (Cat Von Trapp), delikatnych, tribalowych bębnów (DJ Sangeet), cudownie kosmicznych plam syntezatora (Amber Waves), ale także sekwencerów (Spyro, Instinct) i innych dźwięków kojarzących się też z klasykami elektroniki (Quirk). Uwielbiam ten składak, bardzo mnie uspokaja.

Wyszły też trzy inne części - pierwsza zmiksowana przez twórców serii, trzecia przez Youtha (tam znalazł się utwór Indus Dead Can Dance, jak widać idealnie pasujący do ambientowych klimatów) a czwartej patronował Mixmaster Morris (tej jednej nie znam). Nie bardzo już mi spasowały, powielając ten sam schemat co miks Patersona.

Wydanie skromne, w końcu była to płyta klubowa, wydana, przez małą wytwórnię. W designie nic ciekawego, w środku jedynie krótka notatka o medytacji.

Ocena: 5/5









niedziela, 21 listopada 2021

Banco de Gaia - 10 Years Remixed (2003)

Data zakupu: 28 października 2021 roku

Zaraz po wydaniu składanki 10 Years, Toby Marks, mózg Banco de Gaia, zaprosił do zremiksowania swoich nagrań kilkunastu swoich przyjaciół. Powstał ten album, zawierający przyjemne remiksy w różnych stylach. Nie brakuje trance'u (Eat Static), dubu (Zion Train, Dreadzone, Transglobal Underground), ambientu (Higher Intelligence Agency), a nawet rocka (Carbomb). Jak to zwykle bywa - część remiksów jest bardzo fajna (szczególnie przepiękny miks Dreadzone, ale też Loop Guru, HIA czy Future Loop Foundation), część taka sobie (100th Monkey & Mr Noisy, Eat Static, Zion Train), nie brakuje też słabizn (bardzo nudny Temple of Sound, rockowy Carbomb też nie robi wrażnia, natomiast najgorzej wypada miks Asian Dub Foundation vs Babu Stormz). Lubię ten album mimo wszystko.

Wydanie skromne, choć przyjemne. Bardzo podoba mi się tekst we wkładce, w której Toby pisze jak poznał wszystkich tych wykonawców. Co ciekawe, to moje jedyne wydawnictwo Disco Gecko - prywatnej wytwórni Toby'ego. Wszystkie inne jego płyty mam w innych wydaniach.

Ocena: 3/5








wtorek, 16 listopada 2021

Boris Blank - Electrified (2014)

Data zakupu: 27 października 2021 roku

Płyta, o której kiedyś marzyli wszyscy fani Yello. W wielu artykułach o zespole, nawet takich z lat 80-tych, mówiło się, że Boris Blank ma mnóstwo nagranej muzyki, że starczyłoby jej na jakieś 50 albumów. Takie chodziły plotki. W końcu muzyk w 2014 roku postanowił podzielić się z nami swoimi archiwami, wydając boks Electrified. Zawierał on 3 płyty CD, 2 winyli i jedną kasetę (nośniki analogowe dublowały materiał z płyt CD). Ponad 60 utworów. Później ukazała się wersja okrojona - tą właśnie mam.

Niestety, album mnie osobiście rozczarował. Po pierwsze większość nagrań pochodziła z okresu cyfrowego, czyli od 1994 do 2014 roku. Po drugie - zdecydowana większość tych utworów to właściwie tylko szkice, zarysy pełnych utworów (stąd ich czasu nagrań, często nie przekraczające 2 minut). Dostaliśmy więc 40 kawałków dość mieszanych, część została wykorzystana w reklamach, część trafiła nawet na płyty (jak fragmenty dziwacznej wersji Night Train), a część, po przerobieniu, dostała nowe życie na albumie Toy (Big City Grill, A Touch of Magic, nagranie tytułowe). Starszych nagrań jest mało i w dodatku są takie sobie (Young Dr Kirk, Delta Boots, Granada Kiss). Słucha się tego tak sobie, przeszkadza krótkość utworów i właściwie brak pomysłów - wiele nagrań to plamy syntezatorowe, albo dość standardowe - jak na Blanka - rytmy i pomysły brzmieniowe. Nie o takiej kompilacji marzyłem. Ale oczywiście ma to swój urok i po latach zyskuje w moich oczach. W końcu to jednak brzmienie Yello, które po prostu uwielbiam.

Wydanie w pięknej książeczce, z mnóstwem zdjęć, historią powstania płyty, wypowiedziami muzyków i współpracowników, z długim esejem o Borisie. Ciekawy jest fragment o używanych przez niego instrumentach. Dodatkowo jest też płyta DVD z teledyskami do kilku nagrań - choć też dość sztampowymi.

Ocena: 3/5





















piątek, 12 listopada 2021

The Young Gods - Knock on Wood. The Acoustic Sessions (2008)

Data zakupu: 26 października 2021 roku

Ciekawa koncepcja - zespół industrialny nagrywa album z akustycznymi wersjami swoich utworów. I w dodatku wychodzi z tego zwycięsko! Kompletnie zmienione aranże, pełne akustycznych gitar, bębenków, a czasami nawet sitaru, z lekka okraszonych jedynie elektronicznymi dźwiękami (jednak nie jest tak do końca akustycznie). Bardzo przyjemne granie, obfitujące w zaskoczenia. Część nagrań mocno przypomina utwory studyjne (Skinflowers, I'm the Drug, Everythere, Charlotte, She Rains), część została kompletnie przearanżowana (Our House, Speak Low, Longue Route) no i mamy dwa covery - monumentalny,  12-minutowy Ghost Rider (absolutnie perła na tej płycie) oraz Freedom Richiego Havensa - bardziej konwencjonalny. Fajny album, zespół udowodnij, że tworzy dobre kompozycje, które pozbawione industrialnej otoczki nadal się bronią.

Udało mi się dorwać wersję z płytą DVD, dokumentującą koncerty akustyczne promujące album. Nie oglądałem jej jeszcze całej, widziałem tylko fragmenty. Oprócz podstawowych członków zespołu gra tutaj też gitarzysta Vincent Hanni, który na albumie Everybody Knows dołączył na stałe do zespołu.

Ocena: 3/5









poniedziałek, 8 listopada 2021

Rollins Band - Insert Band Here. Live in Australia 1990 (1999)

Data zakupu: 12 października 2021 roku

W 1989 roku Rollins Band wydał swój drugi studyjny album i ruszył w trasę. Album okazał się być całkiem niezły - bardzo mroczny, ciężki, momentami nawet nieprzyjemny, ale zaraz oryginalny, fascynujący i ambitny. Jednakże kompozycje te ożywały mocniej w wersjach koncertowych. Stąd też obecność tej płyty, zawierającej koncert z Australii z 1990 roku. Mamy tu wszystkie istotne nagrania z płyty Hard Volume (czyli Hard, What Have I Got, Down and Away i Turned Inside Out), parę nagrań wcześniejszych (Lonely, 1.000 Times Blind), kilka coverów (Do It, Earache My Eye), dwa całkiem nowe utwory, które znalazły się później na płycie The End of Silence (Tearing, You Didn't Need) oraz kawałek, najdłuższy na płycie, który nie doczekał się wersji studyjnej (Out There). Bardzo fajny koncert, zagrany mocno, dynamicznie, choć utwory nie bardzo odbiegają od wersji studyjnych. Lubię ten album, choć to nie jest nic wielkiego.

Wydanie bardzo ładne, w digipaku.

Ocena: 2/5