piątek, 31 stycznia 2020

The Young Gods - Gasoline Man (1992)

Data pierwszego zakupu: 18 lutego 1998 roku
Data ponownego zakupu: 9 stycznia 2020 roku

Skromny, ale fajny singiel promujący album T.V. Sky. Jeden z najbardziej znanych utworów grupy. Na singlu znajdziemy dwa remiksy oraz radiową wersję jednego z nich. Czyli nic, co znajduje się na płycie. Pierwszy miks zamienia spokojny kawałek w dynamiczną jazdę bez trzymanki - bardzo szybki rytm, sporo sampli, idealny do szybkiej jazdy samochodem. Drugi nawiązuje do La Grange ZZ Top - podobny beat, podobny motyw gitarowy, sporo takich westernowych klimatów. Też fajny. Trzeci utwór to skrócona wersja tego drugiego miksu.

Okładka skromna, ale niezła. Podoba mi się, że cała litografia ma kolor wkładki płyty T.V. Sky.

Ocena muzyki: 2/5

Okładka

Środek

poniedziałek, 27 stycznia 2020

The Orb - Assassin (1992)

Data zakupu: 7 Stycznia 2020 roku

W 1992 roku The Orb planował wydać na singlu własną przeróbkę utworu Silver Machine zespołu Hawkwind. Niestety, z różnych powodów nie doszło do tego. Aczkolwiek utwór był już właściwie gotowy, więc po przeróbce The Orb postanowili wydać go na singlu pod zmienioną nazwą - Assassin. Jest to typowe granie dla tamtego okresu działalności zespołu - długie, ambientowe intro (z samplem z Kling Klang Kraftwerku), wyrazisty motyw syntezatora, mocny beat - i tak przez ponad 15 minut. Idealne uzupełnienie albumu U.F.Orb. Bardzo lubię ten kawałek, pomimo tego, że trochę się zestarzał, no i jest mocno za długi. Szkoda, że nie zamieścili go na żadnym albumie.

Singiel, zgodnie z ówczesną modą, został wydany na dwóch płytach CD. Na pierwszej, oprócz pełnej wersji nagrania, dostaliśmy jeszcze utwór U.F.Orb w remiksie Bandulu - bardzo fajny. Drugi singiel zawierał już tylko wariacje głównego utworu. Wersja radiowa, wersja koncertowa i wersja ambientowa. O radiowej można zapomnieć, w sumie nic ciekawego. Koncertowa niewiele różni się od oryginału - więcej sampli, pozmieniany szyk utworu, trochę improwizacji. Co ciekawe, wersja z płyty Live '93 różni się diametralnie od tego co znalazło się na singlu. Ostatni kawałek, ambientowy, jest za to znakomity - klasyczny Orb z tamtych lat. Długi, powoli rozwijający się, pozbawiony beatu, czaruje świetną atmosferą i klimatem. Uwielbiam takie kawałki. Można go znaleźć także na drugim dysku zremasterowanej wersji U.F.Orb.

Od początku uparłem się na posiadanie wersji jednopłytowej, wydanej w Niemczech przez Logic Records. Dość rzadkie wydanie, ale w końcu udało mi się je upolować. Szkoda tylko, że jest tak ubogie - brak nadruku w środku, tylko okładka i płyta CD. Ale za to 55 minut muzyki!

Ocena: 3/5

Okładka

Tył

niedziela, 5 stycznia 2020

FFWD>> - FFWD>> (1994)

Data zakupu: 30 grudnia 2019 roku.

Ten album to kolaboracja pomiędzy zespołem The Orb a Robertem Frippem. Dla mnie osobiście - kolaboracja idealna. Stąd też nazwa zespołu: Robert (F)ripp, Thomas (F)ehlmann, Kris (W)eston i (D)uncan Robert Alex Paterson. Trzej ostatni to zespół The Orb z 1994 roku. Razem stworzyli dzieło niesamowite i nieziemskie.

Tak naprawdę, to można powiedzieć, że są to głównie soundscape'y Frippa, ale okraszone delikatnymi rytmami, partiami basu, plamami elektronicznymi i mnóstwem sampli i "przeszkadzajek". Całość robi piorunujące wrażenie i ma niesamowity klimat. Fripp czaruje swoimi dźwiękami, a dzięki obecności innych muzyków dostaje on doskonałe zaplecze dla wytworzenia konkretnych utworów. Dominuje oczywiście ambient, sporadycznie pojawia się jakiś rytm, jak w Collossus w którym gościnnie wystąpił Hassam Ramsey (perkusista, zmarł w 2019 roku), czy bardziej wyrazisty motyw basowy jak w Klangtest. Częściej jednak jest to po prostu Fripp z syntezatorowym tłem (Buckwheat & Grits), grający piękne, przestrzenne dźwięki. Dla fanów muzyka - jazda obowiązkowa. Dla fanów Orba - również, to jeden z ich lepszych albumów.

Niestety, album został wydany w małej wytwórni Inter-Modo, która po wydaniu 3 płyt wyzionęła ducha. I dodatkowo dzięki kłótni między Westonem a Patersonem, ten pierwszy od lat nie zgadza się na wznawianie jakichkolwiek nagrań zawierających jego udział - wyjątkiem są płyty do których prawa posiadała wytwórnia Island (obecnie Universal). Dlatego też zdobycie tej płyty graniczy z cudem - brak wznowień, ceny na rynku dochodzące do 150 zł - masakra. Na szczęście w końcu mi się udało to uczynić, w dodatku wcale nie dałem takiej horrendalnej ceny i płyta okazała się być w idealnym stanie - miodzio!

Okładka trochę mniej interesująca, wystrój bardzo ascetyczny. W sumie nic ciekawego - muzyka rządzi!

Ocena: 5/5

Okładka - pudełko dotarło pęknięte

Tył

Bok

Środek - po prawej logo wytwórni

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki