piątek, 30 lipca 2021

Various Artists - Orbscure Sampler (2021)

Data zakupu: 1 lipca 2021 roku

Sampler z nowej wytwórni Aleksa Patersona z The Orb. Pierwszy album wydany w tych barwach to Sedibus The Heavens, kolejny, dopiero co zapowiedziany, to projekt OSS (Paterson + Fil Le Gonidec). Oba te projekty otwierają ten składak (gadanego i zbędnego intra nie liczę). Co ciekawe utwór Sedibusa pojawia się tu w skróconej, 11-minutowej wersji, dostępnej także w wersji winylowej płyty. OSS to taka mieszanka mocnego techno z klimatami dubowymi - taka sobie. Następnie mamy kolejny projekt Patersona - Chocolate Hills (tym razem kolaboracja z Metamono). Ich debiutancki album był ambientowy - tutaj dostajemy bardziej elektroniczny kawałek. Roland & Albert to takie zwariowane reggae, Mawe w remiksie Orba (brak tej informacji na okładce, ale na płycie jest zakodowany CD-Text ze szczegółami) zaskakuje house'owym rytmem - pasuje do obecnego wcielenia kapeli. Następnie mamy skok wstecz w czasie - kawałek Orba to nagranie z 2011 roku, z płyty C Batter C, natomiast Transit Kings to kolejna kolaboracja Patersona, tym razem z 2006 roku - całkiem przyjemne granie. Cripps Said Mason i DF Tram są bardziej klasyczne, zwłaszcza DF Tram zaskakuje indie-popowym brzmieniem. Natomiast kolega Nick Neutronz to mroczny ambient. Ostatnie nagranie to już ostatnia kolaboracja Patersona (z Domem Bekenem) - również stara, z czasów gdy Patersona fascynował instrumentalny hip-hop. W sumie trochę pomieszania z poplątaniem - nagrania słabsze mieszają się z lepszymi. Ale żadnych rewelacji tu nie ma.

Wydanie w zwykłym kartoniku. Opisy nagrań są niekompletne, większość została poprawnie opisana w CD-Text.

Ocena muzyki: 2/5






niedziela, 25 lipca 2021

Sedibus - The Heavens (2021)

Data zakupu: 1 lipca 2021 roku

W czasach pandemii muzycy mają różne pomysły, aby kontynuować działalność. Koncert odwołane, sprzedaż rzeczy okołokoncertowych siadła... Zostaje praca w studiu. Z tego też powstał projekt Sedibus - kolaboracja pomiędzy Aleksem Patersonem z The Orb oraz Andy Falconerem, który grał w The Orb na pierwszym albumie. Paterson ma za sobą już wiele tego rodzaju projektów - niektóre były bardziej udane (Transit Kings, High Frequency Bandwidth), niektóre mniej (Screen, Chocolate Hills). W każdym razie jest on człowiekiem poszukującym, choć cały czas obracającym się w świecie elektroniki. Sedibus okazał się projektem bardzo dobrym, na tyle dobrym, że aż zapragnąłem zakupić go na własność.

Album zawiera tylko 4 utwory (choć trwa ponad 51 minut), z czego dwa to czysty ambient (nr 1 i 4). Ale jest to granie tak przyjemne, nawiązujące stylem do lat 90-tych, a nawet wcześniejszych (mocno Vangelisowy początek Unknowable), że gęba sama się śmieje słuchając tych dźwięków. Rozpoczyna się dość mrocznie, Afterlife Aftershave wprowadza nas w klimat albumu. Potem mamy dwuczęściowy Toi 1338b, który rozwija się powoli, poczynając od ambientowego intro, potem pojawia się rytm, rozwijający motywy z początku nagrania, aby zakończyć się feerią sampli, charakterystyczną dla Patersona. Fortepianowe intro wprowadza nas do najdłuższego, 19-minutowego Unknowable, który po długim początku wprowadza solidny rytm, aby później przejść w transowe powtarzanie motywów, wciągające niesamowicie. Album kończy się 11-minutowym ambientem, ponownie dość mrocznym i klimatycznym. Świetna rzecz.

Ponieważ zauważyłem, że nowe płyty CD coraz częściej, w parę miesięcy po premierze, zaczynają być coraz mniej dostępne, a ich ceny rosną, skusiłem się na zakup tego albumu już teraz, aby później nie przepłacać. Szczególnie motywująca była możliwość dokupienia za 4 euro płyty CD z samplerem nowej wytwórni Patersona, Orbscure Recordings (recenzja w kolejnym wpisie). Płyta wydana dość skromnie, ale ładnie. Fajne obrazy na okładce i wewnątrz wkładki.

Ocena muzyki: 4/5



Płyta w folii i z naklejką








niedziela, 18 lipca 2021

Laibach - Kapital (1992)

Data pierwszego zakupu: 1994 rok
Data ponownego zakupu: czerwca 2021 roku

To była jedna z tych pierwszych płyt, które wprowadziły mnie w świat współczesnej elektroniki. 79 minut muzyki, mnóstwo przeróżnych stylów - trance, drum'n'bass, electro, minimal - wszystko to brzmiało niesamowicie nowocześnie i odmiennie od tego, co serwowano do tej pory. A dodatkowo całość została okraszona tym Laibachowym patosem - nie brakuje brzmień orkiestrowych, chóralnych śpiewów, delikatnego klimatu PRL-owskich festiwali piosenki. Album dość niedoceniony w swoich czasach, choć dzięki niemu poznałem i zagłębiłem się w twórczość tego słoweńskiego zespołu (płyty Opus Dei, Baptism, Sympathy for the Devil, Let It Be, Macbeth studiowałem szczegółowo). Niestety, większość z tych albumów nie przetrwała próby czasu - albo zestarzała się brzmieniowo, albo moje zainteresowania poszły w innym kierunku. Niemniej te elektroniczne dokonania nadal mnie fascynują.

Część płyty, niestety, się zestarzała, szczególnie te, które nigdy mi nie przypadły do gustu, np. rapowanie w Everlasting in Union czy Hymn to the Black Sun, minimalne klimaty w Les Privilege des Morts też mnie nie przekonują. Nieźle za to wypadają rzeczy eksperymentalne np. Decade Null, Young Europa czy Kinderreich - sporo orkiestrowych zagrań i nietypowych rytmów. Niezły jest też mroczny Regime of Coincidence, State of Gravity albo trance'owy Wirtschaft ist Tot (jedyny singiel z płyty). Jest w czym wybierać i całość robi niezłe wrażenie, nawet po prawie 30 latach.

Wydanie takie sobie - brzydko, srebrne tła i litery mało czytelne.

Ocena: 2/5

Single: Wirtschaft ist Tot













środa, 14 lipca 2021

Underworld vs The Misterons - Athens (2009)

Data zakupu: 11 czerwca 2021 roku

Druga, obok Back to Mine, składanka Underworld (więcej nie wydali). Tym razem stworzona z kolegami z kolektywu The Misterons. Składanka zaskakująco mało elektroniczna, właściwie jest tu zdecydowanie więcej jazzu niż elektroniki, choć tej drugiej nie brakuje. Zaczyna się od klasyki - Alice Coltrane, Mahavishnu Orchestra, Soft Machine, Roxy Music... Potem mamy też jazzującą elektronikę: Detroit Experiment, Osunlade, Moodyman... Do tego trochę funku (Squarepusher) i etno (Laurent Garnier). Całość wieńczy kolejny jazzowy klasyk, Miroslav Vitous. A zwykła elektronika jest tylko w wykonaniu Underworld - utwór Oh (znany już wcześniej ze ścieżki dźwiękowej do filmu A Life Less Ordinary z 1997 roku) średnio tu pasuje. Dużo ciekawiej wypada kolejny elektronik - pierwszy w historii duet Briana Eno i Karla Hyde, czyli Cowboy Bepop - niesamowity puls i niecodzienne klawisze tworzą świetny klimat. Szkoda, że taki krótki i tak gwałtownie się urywa. Bardzo zacny składak.

Wydanie w digipaku ze sporą książeczką. Na okładce i w środku malowidła autorstwa Hyde'a i opis nagrań. 

Ocena: 3/5 

Okładka

Tył

Rozłożony digipak

Środek digipaka

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5


piątek, 9 lipca 2021

Various - Chemical Reaction (1997)

Data zakupu: 4 czerwca 2021 roku

Bardzo fajna składanka oparta głównie na sukcesie The Chemical Brothers - aż 6 nagrań to remiksy ich autorstwa. Całość została zmiksowana więc utwory przechodzą jeden w drugi, dobór nagrań jest bardzo dobry, więc słucha się tego znakomicie. W dodatku kawałek Aphrodite jest chyba dostępny tylko na tym składaku, no i przez długi czas remiks Leftfielda dostępny był w pełnej, 9-minutowej wersji, tylko na tej płycie. Dla fanów breakbeatu rzecz obowiązkowa - sam dzięki niej odkryłem takie znakomite nagrania jak Don't Stop Dirty Beatniks, czy Uncivilized World Freakniks.

Wydanie dość skromne, dobrze, że są szczegółowe opisy nagrań. Okładka taka sobie.

Ocena: 3/5


Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Druga strona wkładki


niedziela, 4 lipca 2021

The Sisters of Mercy - Some Girls Wander by Mistake (1992)

Data zakupu: 4 czerwca 2021 roku

Składak singlowych nagrań Sióstr z lat 1980-1983. Ułożony wg fajności nagrań, a nie chronologicznie - i bardzo dobrze, bo słucha się tego dużo lepiej, kiedy zaczynamy od świetnych utworów Alice i Floorshow. Potem jest niezła EP-ka The Reptile House z mrocznymi Kiss the Carpet i Lights. Moje ulubione nagrania Temple of Love, Heartland i Gimme Shelter (cover Rolling Stones) są zaraz za tą EP-ką i właściwie na tym mógłby się ten składak kończyć. Kolejne nagrania, czyli debiutancki singiel The Damage Done oraz nagrania z singla Anaconda są już dużo słabsze i dużo rzadziej do nich wracam. Ale w sumie wszystkie utwory są interesujące i ciekawie pokazują jak przed erą Wayne'a Hussey'a brzmiały Siostrzyczki, kiedy Eldritch naprawdę rządził.

Wydanie ascetyczne. Fajnie, że są okładki poszczególnych singli i krótki esej Eldritcha.

Ocena: 2/5


Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5