niedziela, 29 sierpnia 2021

Dead Can Dance - A Passage in Time (1991)

Data zakupu: 9 sierpnia 2021 roku

W 1991 roku 4AD postanowiło wypromować zespół Dead Can Dance na amerykańskim rynku. Podobnie jak w przypadku Cocteau Twins w 1985 roku (The Pink Opaque), wytwórnia przygotowała składankę najlepiej reprezentującą wg nich zespół i wypuściła w wersji CD. Potem składak ukazał się także w Europie. Ze względu na datę wydania nie dziwi fakt, że na płycie dominują przede wszystkim nagrania z dwóch najnowszych płyt zespołu, The Serpent's Egg z 1988 roku i Aion z 1990. Poprzednie dwa albumu reprezentuje tylko kilka nagrań, a z debiutu nie ma nic (oprócz tytułu składanki). Wybór nagrań jest niezły, jest tu rzeczywiście to co najciekawsze w dorobku zespołu w tamtym okresie. W dodatku na końcu albumu dostaliśmy dwa nowe nagrania. Bird to etno granie, charakterystyczne dla Lisy (co będzie słychać szczególnie na płytach Spiritchaser i Dionysus), natomiast Spirit pasowałby do Spleen and Ideal - spokojne nagranie Brendana, trochę na pograniczu rocka, z mocnym basem i rytmem perkusji. Przyjemny składak.

Wydanie niezłe i dość klimatyczne. Bardzo fajnie, że są teksty utworów bo w przypadku poprzednich płyt nie zawsze były one zamieszczone. Ale okładka taka sobie.

Ocena: 2/5










środa, 25 sierpnia 2021

Various Artists - Brother's Gonna Work It Out (1998)

Data pierwszego zakupu: 27 września 1998 roku
Data ponownego zakupu: 4 sierpnia 2021 roku

Po sukcesach dwóch pierwszych albumów, zespół postanowił kuć żelazo póki gorące i wydał dj mix, bardzo popularne w tamtych czasach wydawnictwo. Mamy tutaj piorunującą i fascynującą mieszankę ówczesnej elektroniki (house, breakbeat, acid) oraz nagrań starszych z lat 60-tych i 70-tych. Takich płyt ukazało się sporo (np. Dirtchamber Sessions The Prodigy czy FSUK3 Bentley Rhythm Ace) i większość była równie przyjemna. Trzeba tylko być przygotowanym na przejścia od staroci do nowości, co Chemicznym braciom udaje się znakomicie. Fajne jest też to, że właściwie nie ma tutaj żadnych przebojów duetu, wmiksowali za to same fajne strony B singli (Morning Lemon, Not Another Drugstore), a jak już pojawia się coś znajomego to w zakręconym remiksie (Block Rockin' Beats). Jest sporo rzeczy rzadkich (jak świetne nagranie The Micronauts), trochę remiksów autorstwa braci (Manic Street Preachers, Spiritualized). Świetny miks.

Wydanie ładne, nawiązujące do poprzednich płyt.

Ocena: 3/5










piątek, 20 sierpnia 2021

The Comet is Coming - Trust in the Lifeforce of the Deep Mystery (2019)

Data zakupu: 2 sierpnia 2021 roku

W ostatnich latach skupiam się jedynie na interesujących płytach, a jest ich (dla mnie) coraz mniej. Na szczęście rok 2019 obfitował w ciekawe wydawnictwa (chyba 6 płyt mnie zainteresowało, co jest rekordem - w tym roku znalazłem ich dopiero 3). Jedną z takich ciekawych płyt jest właśnie ten drugi album The Comet is Coming. Zespół definiowany raczej jako współczesny jazz, choć jak dla mnie jest to raczej zespół elektroniczny z saksofonem. W każdym razie mamy tylko trzech muzyków: King Shabaka na saksofonach, Betamax na perkusji i Danalogue na instrumentach klawiszowych (w jednym nagraniu rapuje gościnnie Kate Tempest). Otrzymaliśmy fajny konglomerat elektroniki z jazzowymi brzmieniami, raz spokojniejszy i klimatyczny (Because The End Is Really The Beginning, Birth Of Creation, The Universe Wakes Up), raz zaskakująco dynamiczny (Summon the Fire, Super Zodiac). Słucha się tego znakomicie, brzmieniowo przypominają mi się czasami lata 90-te, szczegółnie przełom wieku. Bardzo przyjemna płyta.

Wydanie bardzo kolorowe, choć skromne. Okładka przypomina mi bardziej jakieś powieści science-fiction niż muzykę jazzową.

Ocena: 3/5








poniedziałek, 16 sierpnia 2021

System 7 - Point 3. Water Album (1994)

Data pierwszego zakupu: 9 marca 2010 roku
Data kolejnego zakupu: 26 lipca 2021 roku

W 1994 roku duet System 7 wydał dwa albumy pod wspólną nazwą Point 3. Fire Album zawierał typową dawkę techno grania, bardzo nowoczesnego jak na ówczesne czasy, dość dobrze charakteryzującą późniejsze nagrania grupy. W dodatku na płycie pojawiło się mnóstwo gości (o dziwo, tym razem nikogo z The Orb), m.in. Drum Club, Youth, Derrick May i Laurent Garnier. Powstał jednakże album dość monotonny, okraszony jednostajnym beatem, a w wolniejszych fragmentach dość nużący. Aczkolwiek i tam było na czym zawiesić ucho np. na Sirenes, Dr Livingstone I Presume czy Alpha Wave.

Natomiast Water Album zawiera ambientowe i bezbeatowe wersje nagrań z Fire Album plus jedno nowe nagranie. Zdecydowanie przewyższa on klimatem, kompozycjami i koncepcją swój ogniowy odpowiednik. Takie nagrania jak Alpha Wave, Coltrane czy Jupiter! zdecydowanie zyskują i słucha się ich z wielką przyjemnościa. A Dr Livingstone I Presume w tej wersji jest niesamowity i aż nie mogę się nadziwić, że Orb nic nie miał z nim wspólnego - jest bardzo orbowy!

Wydanie oryginalne, z 1994 roku. W środku książeczka z opisami nagrań i trochę grafiki. Okładka słaba, nigdy za nią nie przepadałem.

Ocena: 3/5 










czwartek, 12 sierpnia 2021

Soulfly - Soulfly (1998)

Data zakupu: 23 lipca 2021 roku

Album Roots okazał się wielkim sukcesem, a zarazem ostatnim albumem nagranym z Maksem Cavalerą. Po odesjściu z Sepultury Max postanowił kontynuować brzmienie z popularnego albumu na debiucie swojego nowego zespołu, Soulfly. Mamy tu więc soczysty groove metal, w którym jest mnóstwo niskich dźwięków basu, charakterystycznych riffów, brazylijskich bębnów, folkloru, nowoczesnych zagrań, no i mnóstwo gości (m.in. Fred Durst z Limp Bizkit, czy połowa Fear Factory - Dino Cazares i Burton C. Bell). Powstała znakomita mieszanka, w niczym nie ustępująca Roots, a raczej doskonale uzupełniająca tamten album. Powiedziałbym nawet, że brazylijskości jest tu nawet więcej - słychać to w takich nagraniach jak Tribe, Soulfly, Umbabarauma czy Prejudice. Bardzo fajne granie.

Wydanie dość zwykłe - zdjęcia, teksty, opis. Nic rewelacyjnego. Fajna okładka,

Ocena: 3/5

Single: Eye for an Eye, Tribe, Umbabarauma, Bleed













niedziela, 1 sierpnia 2021

Photek - Modus Operandi (1997)

Data zakupu: 14 lipca 2021 roku

Debiutancki album Photka, który swego czasu mocno zamieszał w świecie muzyki elektronicznej. Minimalny i bardzo klimatyczny (można powiedzieć filmowy) drum'n'bass (choć nie tylko). Szczególnie początek płyty to niezłe klimaty - The Hidden Camera, znany już z EP-ki, czaruje nastrojem. Smoke Rings jest idealnie minimalistyczny - poszczególne fragmenty i zagrywki przerywa cisza. Minotaur to przykład ciekawego operowania dźwiękiem, gdzie partię basu zastępuje bęben basowy. Bardziej klasyczny jest najdłuższy na płycie Aleph 1 - do tradycyjnego połamanego rytmu mamy dość prostą melodię syntezatorową. Jego przedłużeniem jest niejako 124 - spokojny utwór, z prostym rytmem (kompletnie nie d'n'b) i fajnym nastrojem. Kolejne dwa utwory to już typowy d'n'b - Axiom i Trans 7 nie wyróżniają się niczym szczególnym. Świetny jest za to utwór tytułowy - mocno jazzujący w rytmie 4/4, z fajnym fortepianem. KJZ czaruje niesamowitą partią perkusji - również jazzującą. Natomiast kwintesencją stylu Photka jest ostatnie nagranie, The Fifth Column (strona B słynnego singla Ni-Ten-Ichi-Ryu). Sporo dźwięków przyrody, jakieś dialogi w tle (po japońsku) i do tego minimalna perkusja. Miodzio.

Wydanie bardzo skromne, rozczarował mnie fakt, że we wkładce nic nie ma w środku. Okładka nawiązuje do singla The Hidden Camera.

Ocena muzyki: 3/5

Single: The Hidden Camera, Modus Operandi