piątek, 21 maja 2021

Yello - Hands on Yello (1995)

Data zakupu: 5 maja 2021

W czasach kiedy elektronika zaczynała dominować w muzyce rozrywkowej, coraz więcej zespołów decydowało się na wydawanie płyt z remiksami, które niejednokrotnie cieszyły się sporym powodzeniem. Również zespół Yello na to poszedł, szczególnie, że od albumu Zebra było mu coraz bliżej do elektroniki. Oczywiście jako grupa odnosząca sukcesy głównie na rynku niemieckim, na płycie z remiksami dominują właśnie remikserzy z tamtego kraju - co, niestety, jest dużą wadą tego wydawnictwa. Dzięki temu możemy się "delektować" takimi koszmarkami jak remiks Jam & Spoon, Ilsa Gold i Westbam. Wszystkie te miksy nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego ze względu na swój niski poziom muzyczny, melodyczny i wysokość poziom obciachu i szmiry. Nie da się ich słuchać kompletnie (szczególnie miksu Jam & Spoon), słychać od razu, że to najniższy z możliwych poziom niemieckiego techno (stojącego wtedy na niskim poziomie).

Na szczęście mamy też inne miksy na płycie, niektóre naprawdę dobre. Niemieccy artyści nieźle odnajdują się w łagodniejszych klimatach (Jens, Cosmic Baby), niektórym wychodzi dobrze także szybsze tempo (znakomity Oliver Lieb, zabawny Plutone, patetyczny Carl Cox). Jedynie Hardsequencer wypada dość przeciętnie i sztampowo. Nie brakuje też bardziej znanych wykonawców z innych krajów. Mamy więc dobre remiksy duetu The Grid, Carla Craiga oraz to, co mnie interesowało najbardziej, duetu The Orb. Znajdujący się na samym końcu miks Moby'ego, nie jest, niestety, zbyt dobry. Moby postawił na powolną balladę, okraszoną charakterystycznymi dla niego brzmieniami klawiszy, które wypadają trochę kiczowato. Podsumowując - trochę tego, trochę tamtego, bardzo nierówny składak.

Istnieje też wersja rozszerzona, dwupłytowa - większość miksów została tam przedstawiona w wydłużonej wersji (miks Jam & Spoon ma 11 minut!!! 11 minut koszmaru), jest także dodatkowy remiks autorstwa Olivera Lieba (Desire), bardzo fajny, szkoda, że nie znalazł się w wersji podstawowej. Oczywiście zestaw ten był limitowany, więc obecnie osiąga horrendalne ceny. Szkoda pieniędzy, szczególnie, że znakomity, 13-minutowy miks The Orb znalazł się w pełnej wersji na składaku Auntie Aubrey's Excursions Beyond the Call of Duty.

Okładka jest bardzo kolorowa, w środku książeczki są wypowiedzi remikserów nt. Yello + trochę zdjęć. Całość jest mało czytelna, ale właściwie kto by to czytał...

Ocena: 2/5

Single: Oh Yeah, Bostich, You Gotta Say Yes to Another Excess/Great Mission

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5

Wnętrze książeczki 6

Wnętrze książeczki 7

piątek, 14 maja 2021

Sven Väth - Touch Themes of Harlequin - Robot - Ballet-Dancer (1995)

Data zakupu: 4 maja 2021 roku

Po ten album z remiksami sięgnąłem głównie ze względu na remiks autorstwa Underworld. Wtedy, w okolicach 1997-1998 roku byłem mocno nakręcony na ten zespół i kiedy przeczytałem o tym albumie, szybko postarałem się o jego zdobycie. Sven Vath był mi już znany w latach 80-tych kiedy to śpiewał w zespole OFF - mieli jeden wielki hit, Electrica Salsa, który fascynował mnie jako dzieciaka, powtarzanymi kwestiami "Ba Ba". Jedno z pierwszych moich spotkań z techno-podobnym electro-popem. Później natknąłem się na niego przy okazji jego solowego hitu, L'Esperanza, często puszczanego w telewizji. Nawet podobała mi się ta delikatna odmiana elektroniki, którą wtedy proponował. Jak się później okazało, mocniejszych uderzeń w jego twórczości jest zaskakująco mało - np. na debiutanckiej płycie są może 2, 3 takie nagrania. Reszta oscyluje w okolicach chilloutu, ambientu i tym podobnych łagodnych brzmień. Nie inaczej jest na albumie Harlequin, Robot & Ballet-Dancer - też zaledwie kilka mocniejszych uderzeń, reszta łagodniejsza.

Podobnie jest na albumie z remiksami. Dominują ambienty i chill-outy (Stevie B-Zet, Alter Ego, Aural Float), a jedynie Underworld, Hardfloor i Speedy J proponują coś mocniejszego. Ale jest to bardzo zacny składak, z ładnymi melodiami (remiksy B-Zeta!), ciekawymi rozwiązaniami aranżacyjnymi (mega długi i fajny początek miksu Aural Float) oraz tanecznymi rytmami (to tutaj odkryłem jak fajne mogą być nagrania duetu Hardfloor, co zaowocowało zainteresowaniem ich twórczością). Miks Underworld okazał się niezły, choć wcale nie najlepszy (Hardfloor rządzi!). Bardzo przyjemna płyta.

Okładka dość charaktetystyczna dla tamtych lat, wykonana w komputerze - bardzo się zestarzała. Wszystkie opisy są z tyłu okładki, w środku mamy tylko facjatę Svena. Za to bardzo podoba mi się wykorzystana czcionka - kojarzy mi się z czasami komputerów 8-bitowych...

Ocena: 2/5


Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki


piątek, 7 maja 2021

Wighnomy Bros. | Robag Wruhme ‎– Remikks Potpourri II (2007)

Data zakupu: 29 kwietnia 2021

Robag Wruhme, Niemiec węgierskiego pochodzenia (oryginalne imię to Gabor), to znana i uznana figura w niemieckiej elektronice. Jego styl to mieszanka tego, co proponował Aphex Twin (momentami bardzo go przypomina) z popularnymi w tamtych czasach glitchami, zgrzytami i urywanymi samplami. Z takich składników przygotowywał swoje nagrania nagrywając niezliczone single i EPki oraz dokonując mnóstwa remiksów. Najczęściej sam, choć czasami w duecie z kolegą jako Wighnomy Bros. 

W 2005 ukazał się pierwszy zestaw remiksów, głównie dla mniej znanych wykonawców (choć pojawił się też m.in. Pascal F.E.O.S.). Dwa lata później dostaliśmy drugi zestaw, tym razem zawierający zdecydowanie bardziej znane nazwy: Future Sound of London, Depeche Mode, Royksopp, Nitzer Ebb, Underworld... W dodatku uważam, że o ile pierwszy składak był dość słaby i nieciekawe, to już drugie podejście jest zdecydowanie lepsze. Oczywiście głównie zainteresowały mnie miksy FSOL i Underworld, dość trudno dostępne (albo tylko na winylu, albo tylko na promówkach). Całość została zestawiona bardzo fajnie, słucha się tego znakomicie i nawet mniej znani wykonawcy brzmią dobrze (Gustav czy Jean-Paul Bondy). Miksy nie odbiegają zasadniczo od stylu już wcześniej ustalonego - są zgrzyty, rytmy są dość połamane, nie brakuje urywających się nagle sampli wokalnych oraz delikatnych melodii w tle. 

Wydanie bardzo ładne, choć skromne. Fajna kolorystyka.


Ocena: 3/5


Okładka

Tył

Bok

Środek