poniedziałek, 24 stycznia 2022

King Crimson - Cat Food [50th Anniversary Edition] (2020)

Data zakupu: 24 stycznia 2022 roku

Singiel wydany z okazji 50-tej rocznicy. Co rzadkie w obecnych czasach - wyszedł również na płycie CD. Zawiera tylko 4 utwory, w dodatku 3 wersje nagrania tytułowego. Pierwszy kawałek to utwór znany z singla z 1970 roku, czyli wersja radiowa nagrania. W sumie jest to wersja płytowa piosenki, ale urywająca się nagle po 2 minutach i 45 sekundach. Drugi utwór to nagranie koncertowe z 2019 roku, czyli zagrane przez 7-osobowy skład. Dość ciekawa wersja, szczególnie, że mamy tu dodatkowo saksofon. Jak nie przepadam za tą wersją osobową KC, tak tutaj nawet fajnie im to wyszło, nawet Jakszyk dobrze dopasowuje się do oryginalnego śpiewu Grega Lake'a. Kolejne nagranie to alternatywny miks nagrania z 1970 roku - w sumie różnice są niewielkie, zaskakuje głównie dodatkowa partia gitary przewijająca się przez utwór, której nie ma w oryginale. Natomiast ostatni kawałek, to jedyna prawdziwa strona B singla w karierze zespołu, czyli utwór Groon. Nagrany w trio - gitara, bas, perkusja, z dziwacznym riffem, mocno poszarpana rytmicznie, choć w części środkowej spokojniejsza. Często grana na koncertach w latach 1971-1972 jako podwalina pod improwizacje. W sumie takie sobie kawałek.

Wydanie w otwieranym kartoniku, z tekstem utworu tytułowego i fajnym zdjęciem z epoki w środku. W sumie ciekawostka, ale sympatyczna.

Ocena: 2/5 






poniedziałek, 17 stycznia 2022

Leftfield - Dusted (1999)

Data pierwszego zakupu: 27 grudnia 1999 roku
Data ponownego zakupu: 5 stycznia 2022 roku

Drugi singiel z płyty Rhythm & Stealth. Wydanie niemieckie, dlatego są tylko 4 remiksy (brakuje dwóch z wydania angielskiego, dwuczęściowego). Ale słucha się tego znakomicie. Powolny miks Pressure Drop wprowadza w klimat, a genialny miks Howie'go B jest jednym z lepszych jakie znam (tutaj znajduje się wersja instrumentalna, i dobrze, bo wokalna jest słabsza). Miks X-Ecutioners to rasowy hip-hop, natomiast Tipper wprowadza nas w bardziej syntetyczne klimaty. Świetna płytka.

Wydanie skromne, w tym samym style co album i pozostałe single. Literki malusieńkie.

Ocena: 3/5



poniedziałek, 10 stycznia 2022

Prince - Emancipation (1996)

Data zakupu: 5 stycznia 2022 roku

Ciekawostka - jest to jedyny album (nie liczę Crystal Ball, bo nie był dostępny w Polsce) Prince'a z lat 90-tych którego w ogóle nie miałem na żadnym nośniku. Jedynie kolega mi pożyczył, posłuchałem i mu oddałem. Album monumentalny (3CD, 180 minut muzyki!), ale zarazem mało urozmaicony. Właśnie objętność była czymś, co odrzucało mnie od tej płyty w roku jej wydania. Zwłaszcza, że słuchałem go z kasety, więc ogarnięcie tego to był wyczyn. Wróciłem do tej płyty dopiero niedawno i okazało się, że jest tam parę niezłych fragmentów.

Pierwsza płyta CD to typowy Prince z tamtych lat - jest sporo funku, są elementy jazzowe, nie brakuje ballad i mocniejszych uderzeń. Całość jednak nie przekonuje, szczególnie, że zdarza się sporo słabszych nagrań (White Mansion, Get Yo Groove On, Courtin' Time, We Gets Up, Somebody's Somebody, Mr. Happy). Właściwie fajnych kawałków jest kilka - otwierający Jam of the Year, pierwszy cover umieszczony na płycie Prince'a czyli Betcha by Golly Wow!, drugi cover I Can't Make You Love Me czy wieńczący płytę In This Bed I Scream. Przeważają jednak słabsze rzeczy.

Druga płyta CD jest zdecydowanie gorsza. Na 12 piosenek, aż 8 z nich to ballady! Całość nuży i powoduje, że powieki same się zamykają. Nie pomagają też słabe utwory dynamiczniejsze - Emale irytuje głupawym refrenem, Joint 2 Joint trwa prawie 8 minut a niewiele się w nim dzieje. Lepiej wypada singlowy The Holy River - bardzo przyjemny kawałek. Spośród tych 8 ballad bardzo lubię też Friend, Lover, Sister, Mother/Wife - świetna pościelówa. O reszcie można zapomnieć.

Natomiast płyta nr 3 jest zaskakująco dobra! Właściwie Prince mógłby tylko ją wydać i byłoby spoko. Tylko 2 ballady (w tym jedna z najlepszych w jego karierze, The Love We Make), reszta jest albo bardzo taneczna (house w The Human Body!), albo po prostu interesująca (Da, Da, Da, co prawda z rapem, ale fajnie buja; Style, Emancipation, Sleep Around, New World). Bardzo lubię też My Computer z gościnnym udziałem Kate Bush (prawie nic jej nie słychać, niestety), a nawet przeróbkę One of Us. Ze słabszych kompozycji mogę wymienić tylko Face Down, Slave i kolejny cover La La La Means I Love U - ale i tak pasują do całości.

Wydanie w dużym pudełku z grubą książeczką. Szkoda, że zamiast kiczowatych grafik i zdjęć nie ma tekstów utworów. Fajne są za to przezroczyste uchwyty na płyty CD.

Ocena: 2/5

Single: Betcha by Golly Wow!, The Holy River, Face Down