wtorek, 28 sierpnia 2018

Eno/Hyde - Someday World (2014)

Data zakupu: 7 sierpnia 2018 roku

Po wydaniu w 2010 roku płyty Barking oraz uczestnictwie w udźwiękowieniu Olimpady w Londonie w 2012 roku panowie Smith i Hyde postanowili podziałać przez chwilę osobno. Rick Smith zajął się stworzeniem kolejnej ścieżki dźwiękowej do filmu, co nie było nowością dla zespołu - już w 2006 roku ukazała się muzyka do filmu Breaking & Entering, a 2 lata później do Sunshine. Tym razem był to obraz Trance - soundtrack wydany został w 2013 roku.

Karl Hyde postanowił tymczasem nagrać swój pierwszy solowy album. Udało mu się dokonać cennej sztuki - płyta Edgeland z 2013 roku, choć mocno elektroniczna, to jednak kompletnie odmienna od tego, co proponuje na co dzień w macierzystym zespole - nawet sposób śpiewania jest na niej całkiem inny. Co prawda jej oniryczny charakter kompletnie mi nie odpowiada - raczej nie pojawi się ona na tym blogu.

Rok później podjął za to owocną współpracę z klasykiem elektroniki, Brianem Eno. Dzięki temu dostaliśmy opisywany album. Kiedy pierwszy raz go słuchałem, byłem mocno zaskoczony. Wydawał mi się mocno staroświecki, jakby wyrwany z lat 80-tych ubiegłego wieku. Dopiero po kilku kolejnych przesłuchaniach doceniłem jego aranże i brzmienia. Someday World to album pop-rockowo-elektroniczny. Bliżej mu do niektórych dokonań Petera Gabriela, niż do Underworld. Mamy więc chwytliwe melodie, śpiewne refreny, dęciaki, wesołe klawisze. Ale są też momenty mroczne (jak w Mother of a Dog) i kompletnie zwariowane, jak zapętlone, parominutowe sekwencje w When I Built This World czy Witness. Właśnie te fragmenty nadają charakteru tej płycie. W dodatku panowie Eno i Hyde dzielą się wokalami, co też dodaje uroku płycie. Fajna, mocno niekonwencjonalna płyta.

Przy tej okazji doszedłem do wniosku, że czasami warto zaczekać parę lat z zakupem, aby zyskać na cenie. Otóż udało mi się kupić wersję deluxe, z dodatkową płytą CD, zawierającą 4 dodatkowe nagrania - w większości instrumentalne, ale bardzo sympatyczne. W dodatku zapłaciłem za nią taką samą kwotę, jak za wydanie 1-płytowe...

Ale najlepsze jest to, że album wydany jest przepięknie! Digibook włożony w kopertę z wycięciem - co widać na zdjęciach. W środku, niestety, dość skromna książeczka, z paroma zdjęciami i opisami utworów. Tekstów brak. Ale i tak mi się podoba.

Ocena: 4/5

Single: Daddy's Car, Who Rings the Bell, Witness

Okładka. Kółko w środku jest wycięte

Tył

Bok

Digibook wyjęty z obwoluty

Tył digibooka

Wnętrze digibooka 1

Wnętrze digibooka 2 + dysk numer 1

Wnętrze digibooka 3

Wnętrze digibooka 4

Wnętrze digibooka 5

Wnętrze digibooka 6

Wnętrze digibooka 7

Wnętrze digibooka 8

Wnętrze digibooka 9

Wnętrze digibooka 10 + dysk numer 2

Wnętrze digibooka 11

sobota, 25 sierpnia 2018

Prince - The Hits / The B-Sides (1993)

Data zakupu: 9 lipca 2018 roku

W 1993 roku Prince został niejako zmuszony do wydania kompilacji swoich największych przebojów. Podobno nie był chętny do tego i był to jeden z powodów jego konfliktu z wytwórnią Warner Bros. Oczywiście hitów Prince'a było wtedy tak dużo, że ukazały się one w postaci dwóch płyt CD, wydanych osobno jako The Hits 1 i The Hits 2. Jednakże dla największych fanów Księcia wydana została wersja 3-płytowa. Na trzeciej płycie, zgodnie z tytułem, zebrano utwory ze stron B singli i parę rzadkich nagrań. 

Jako składak hitów, moim zdaniem sprawdza się ta kompilacja znakomicie. Za wyjątkiem utworów z Batmana (ze względów licencyjnych nie mogły się one znaleźć na tej składance) mamy reprezentację każdej płyty wydanej do 1992 roku włącznie. W dodatku utwory są ułożone w kolejności nie chronologicznej, co ułatwia ich przyswajanie - słucha się tego po prostu fajnie. Dodatkowo na obu płytach znalazły się 4 nowe nagrania, w tym koncertowa wersja Nothing Compares 2 U, kompletnie odbiegająca od słynnego hitu Sinead O'Connor. 

Trzeci dysk, zawierający różne nagrania singlowe, jest dla mnie najcenniejszy. Co prawda wszystkie nagrania pojawiają się wyłącznie w wersjach skróconych, ale i tak jest to świetne uzupełnienie kolekcji nagrań Księcia. Jest tu sporo perełek - Erotic City, She's Always in My Hair, Girl, Feel U Up, Schockadelica czy 17 Days. Oczywiście nie brakuje też słabszych momentów jak I Love U in Me, 200 Ballons czy How Come U Don't Call Me Anymore?, ale nie przeszkadza to w przyjemności poznawania mniej znanych nagrań Prince'a.

Wydanie w starym, grubym pudełku. Książeczka gruba, z ciekawymi esejami i szczegółami nagrań. Zdjęcia typowo Prince'owe - egoistyczne i pompatyczne.

Ocena: 3/5

Single: Peach, Pink Cashmere, Controversy

Okładka

Tył

Bok

Dysk nr 1 + książeczka

Dyski 2 i 3

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5

Wnętrze książeczki 6

Wnętrze książeczki 7

Wnętrze książeczki 8

Wnętrze książeczki 9

Wnętrze książeczki 10

Wnętrze książeczki 11

piątek, 24 sierpnia 2018

Rollins Band - Get Some Go Again (2000)

Data pierwszego zakupu: 2000 rok
Data ponownego zakupu: 12 czerwca 2018 roku

To pierwszy album nagrany przez Rollinsa z nowym składem. Muzycznie płyta jest dość podobna do swojej następczyni, Nice. Są to raczej krótkie utwory, bardzo rockowe, zahaczające czasami o punk (You Let Yourself Down, tytułowy), czasami o funk (Love's So Heavy), czasami porywające fantastycznymi partiami gitary i solówkami (Thinking Cap), a czasami porażające ciężarem (On the Day, Brother Interior). Fajne granie, szczególnie gitarzysta błyszczy świetną techniką i dobrym feelingiem.

Udało mi się kupić wersję z bonusową płytą na której znajdują się 3 odrzuty z sesji, dwa nagrania koncertowe oraz teledysk i krótki materiał promocyjny. Odrzuty są nie najgorsze, zwłaszcza mocny Side by Side, ale już Fuck Yo Mama brzmi jak żart.

Wydanie ładne, choć bez fajerwerków. Dziwi fakt, że tylko do singlowego Illumination jest zawarty tekst. Design i okładka niezłe.

Ocena: 3/5

Single: Illumination, Get Some Go Again

Okładka

Tył

Bok

Dysk nr 1

Dysk nr 2

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3

wtorek, 21 sierpnia 2018

King Crimson - THRaKaTTaK (1996)

Data pierwszego zakupu: 24 grudnia 1996 roku
Data ponownego zakupu: 9 maja 2018 roku

Ten album to zbiór improwizacji dokonywanych podczas grania utworu THRAK na koncertach promujących album. Zmiksowany tak, aby stworzyć nowe nagrania. I spokojnie mogę stwierdzić, że jest to zdecydowanie najnudniejszy album koncertowy KC! Te wszystkie improwizacje są beznadziejne, nie umywające się kompletnie to tego, co zespół robił w latach 70-tych. Właściwie to nawet nie są improwizacje, tylko luźno puszczone dźwięku, bez ładu i składu. Rzadko tego słucham, a kupiłem ponownie tylko dlatego, że w 1996 roku już miałem ten album. Co prawda do dziś pamiętam to rozczarowanie, ale...

...muszę przyznać, że jest to najładniej wydany album KC! Piękny digipak, z dużym plakatem (co widać poniżej) oraz osobną książeczką zawierającą komentarz, spis koncertów z trasy i ówczesną ofertę wytwórni Discipline Global Mobile. Uwielbiam go oglądać! Za wydanie - punkt więcej.

Ocena: 2/5

Okładka

Tył

Bok

Otwarty digipak na raz...

...i na dwa

Wyjęte plakat, książeczka i CD

Rozłożony plakat z jednej strony...

...i z drugiej strony

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1 - po prawej spis koncertów

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3 - po prawej ówczesna oferta wytwórni DGM