piątek, 27 maja 2022

FFF - Free for Fever (1993)

Data zakupu: 10 maja 2022 roku

Ciekawostka z Francji. Funk rock w najlepszym wydaniu, przypominający dokonania Fishbone (ale bez dodatku metalu) czy Living Colour. Bardzo bujający i eklektyczny album. Nie brakuje mocnych, rockowych riffów (Stone to the Bone, Silver Groover, Positive), soulowych fragmentów (Des Illusions, Emotion, Leave Me Alone), są też elementy reggae (Shot I'm Down) a nawet nastrojowa ballada (Tou Semble Flou). Świetny wokalista okrasza wszystko znakomitymi melodiami (La Camisole (drugs), Free for Fever, R U Real). Całość wypada naprawdę świetnie. Minusem może być to, że wszystkiego jest dużo - płyta trwa ponad 75 minut, utworów jest 17 (choć nie brakuje też przerywników), aranże są bardzo bogate (dęciaki!) i momentami produkcja trochę przytłacza (końcówki Stone to the Bone i Positive). Ale i tak lubię ten album.

Wydanie cokolwiek dziwne - srebrne litery na niebieskim tle - w dodatku jest bardzo dużo tekstu (szczególnie podziękowań). Źle się to czyta.

Ocena: 3/5 

Single: Silver Groover, R U Real, Positive












niedziela, 22 maja 2022

Underworld - Spikee/Dogman Go Woof (1993)

Data pierwszego zakupu: 16 września 1998 roku
Data ponownego zakupu: 5 maja 2022 roku

Bardzo ciekawy singiel, wydany jeszcze przed albumem Dubnobasswithmyheadman. Zawiera dwa utwory, każdy ponad 12-minutowy. Pierwszy, Spikee, to typowy Underworld z tamtych lat - świetny wokal Karla, chwytliwy motyw przewodni i sporo fajnych klawiszy. Drugi kawałek, Dogman Go Woof, to już inna bajka - instrumentalny, dość mroczny i minimalistyczny, brzmi bardzo podobnie do miksów Dark & Long czy Cowgirl. Fajne granie, choć słabszy niż pierwszy kawałek.

Wydanie dość nietypowe, gdyż okładka jest mocno generyczna, z logiem wytwórni na okładce. Brak jakichkolwiek ingerencji ze strony zespołu w okładkę. Ciekawe czemu, nie byli za bardzo tym zainteresowani? Brakło czasu, pomysłu. Szkoda trochę. Na szczęście wszystko jest czarno-białe, jak reszta singli z tamtego okresu.

Ocena: 3/5




wtorek, 17 maja 2022

Apollo Four Forty - Raw Power (1997)

Data zakupu: 28 kwietnia 2022 roku

Singiel poza-albumowy. Oparty na świetnym riffie gitarowym (ciekawostka - jest to ten sam riff co w utworze I Need Something Stronger z ich debiutu, tylko szybciej zagrany), mocno breakbeatowy - w stylu, który lubiłem w tamtym okresie. Dodatkowo mamy wersję instrumentalną nagrania i 3 remiksy. Pierwszy jest autorstwa Aphrodite + Mickey Finna - typowy dla nich drum'n'bass. Następnie jest mroczny i świetny miks Matthew Robertsa, a na koniec równie ciemny trance autorstwa Aquanauts. Nawet lubię ten singiel, fajnie się go słucha.

Ocena: 2/5





piątek, 13 maja 2022

Underworld - King of Snake (1999)

Data zakupu: 28 kwietnia 2022 roku

Trzeci singiel promujący album Beaucoup Fish. Nie przepadam za utworem tytułowym, więc po remiksach też się nie spodziewałem niczego wielkiego. Ale jest tu parę ciekawych momentów. Przede wszystkim Barking Mix - dziwaczna wersja radiowa singla, z poszarpanym rytmem i wieloma wstawkami wokalnymi Karla. Intrygująca, szczególnie w połączeniu z teledyskiem (załączony na płycie). Mamy też miksy Fatboy Slima (bardziej house'owy niż breakbeatowy), Ashley'a Beedle (okropne nudy), Slam (typowy dla nich deep house) i na końcu miks Dave'a Clarke'a (również nic szczególnego). W sumie taki sobie singiel.

Ocena: 2/5 




poniedziałek, 9 maja 2022

King Crimson - Three of a Perfect Pair (30th Anniversary Edition) (1984/2001)

Data zakupu: 25 kwietnia 2022 roku

Reedycja płyty z 2001 roku. Sam album już opisywałem, przejdę więc do dodatków.

Większość płyt z serii 30th Anniversary Edition była pozbawiona dodatków. Zaledwie kilka z płyt dostało jakieś bonusy: In the Wake of Poseidon miał cały singiel Cat Food, Discipline dostał alternatywną wersję Matte Kudasai, a na USA znajdziemy dwa dodatkowe utwory. Jedynie album Three of a Perfect Pair mógł się poszczycić większą ilością dodatkowych nagrań i to na tyle ciekawych, że postanowiłem go sobie zakupić.

Na początek dostajemy krótką piosenkę a capella (!) zaśpiewaną na kilka głosów przez Tony'ego Levina (!!) czyli The King Crimson Barber Shop. To oczywiście tylko żart, ale przyjemny. Potem jest już poważniej: dwie części Industrial Zone to improwizacje w stylu No Warning - mroczne i posępne. Całkiem niezły kawałek grania. No i na końcu mamy ewenement: remiksy (!!!) singla Sleepless. Trzy miksy różnego autorstwa - Tony'ego Levina, Francoisa Kevorkiana i Boba Clearmountain. Oczywiście nie ma się co spodziewać jakichś fajerwerków, są to typowe wydłużone wersje znanego nagrania, różniące się trochę brzmieniem, innym ułożeniem akcentów czy dodanymi partiami perkusji. Nic wielkiego, ale dla mnie cenne - w końcu uwielbiam ten album!

Wydanie ładne, tak jak wszystkie płyty z serii 30th Anniversary Edition - mnóstwo wycinków gazet z artykułami, recenzjami itp. Jedyne co mi się nie podoba to upchnięcie tekstów utworów na jednej stronie, maciupkimi literkami.

Ocena: 5/5