sobota, 18 grudnia 2021

Hawkwind - Levitation (1980)

Data zakupu: 3 grudnia 2021 roku

Podobno to album, który bardzo lubią metalowcy. Jak dla mnie to na pewno jeden z najlepszych albumów Hawkwind. Jest trans, są riffy, są fajne melodie, jest sporo instrumentali (efekt braku dobrego tekściarza po odejściu Robert Calverta). Jedyny album studyjny grupy na którym bębnił Ginger Baker. Co prawda osobiście tego nie słyszę, ale nie znam za bardzo jego twórczości, więc ciężko mi ocenić.

W każdym razie dostajemy typowe Hawkwindowe transy okraszone mnóstwem solówek gitarowych (zasługa Huw Lloyd-Langtona, który powrócił do grupy rok wcześniej - słychać go już na Live Seventy Nine): Levitation, Motorway City, instrumentalne World of Tiers i Space Chase. Jest nawet jeden przebój, mocno już brzmiący latami 80-tymi: Who's Gonna Win the War (faktycznie mógłby się znaleźć w repertuarze takiego Saxon - takie powolne, heavy-metalowe granie z klawiszami, typowe dla lat 80-tych). Nie brakuje też bardziej skomplikowanych, wielowątkowych utworów - The Fifth Second of Forever, krótki, ale treściwy, z klimatycznym intro i outro; oraz Dust of Time, jedno z częściej wykonywanych na koncertach nagrań. Oprócz tego mamy jeszcze syntezatorowe wstawki - Psychosis i Prelude. Fajna płyta, choć krótka (niecałe 38 minut) - widać, że brakowało im materiału, choć na koncertach promujących album pojawiał się już utwór Angels of Death - co można było usłyszeć na albumie koncertowym z 1984 roku This is Hawkwind...Do Not Panic.

Wydanie bardzo archaiczne - z 1987 roku, ale za to było dużo tańsze niż reedycja z 2009 roku. W ogóle szkoda, że płyty Hawkwind nie pojawiły się w wersjach zwykłych, jednopłytowych. Cóż, pewnie się już nie doczekamy, skoro jest inna tendencja do produkowania głównie winyli a nie płyt CD. Dobre i to. Irytuje mnie tylko to żółte tło z tyłu okładki.

Ocena: 5/5 

Single: Who's Gonna Win the War?








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz