środa, 30 listopada 2022

Depeche Mode - Violator (1990)

Data zakupu: 28 października 2022 roku

No i znowu coś mainstreamowego. Twórczość Depeche Mode znam raczej na wyrywki - owszem, przeboje są mi znane (szczególnie album The Best of Volume 1 przypadł mi do gustu), ale całe płyty to tak średnio - znam Music for the Masses (znów moja siostra miała to na kasecie), Ultra, Violatora, no i właściwie to tyle. Coś tam słyszałem w czasach szkolnych z Black Celebration, Some Great Reward a nawet Speak and Spell, ale nie ruszało mnie to prawie w ogóle. Owszem, na Music for the Masses podobały mi sie Never Let Me Down Again, Little 15, Behind the Wheel i Pimpf, ale reszta już nie bardzo. Z wcześniejszych płyt to tylko pojedyncze utwory cenię np. A Question of Time czy Shake the Disease

Inna sprawa ma się z Violatorem. Oczywiście radio katowało wszystkie single z płyty, więc byłem obeznany z tematem. Potem przypadkiem natknąłem się na piracką kasetę zawierającą pełny singiel Personal Jesus - kilka remiksów, strona B (Dangerous) - było to dla mnie nowe doświadczenie, choć całość mnie nie przekonywała. Ale już trochę bakcyla złapałem. Potem w radiu leciał Enjoy the Silence, który lubię do dziś - uważam, że nic się nie zestarzał, ani nawet radiowcy mi go nie obrzydzili. Bardzo lubiłem też Policy of Truth i, szczególnie, World in My Eyes. Ten ostatni jest mi szczególnie bliski od momentu, gdy odkryłem, że jedną ze stron B, czyli Happiest Girl zremiksował The Orb. Ale to było parę lat później.

W końcu ktoś mi pożyczył kasetę z całym albumem. No i odkryłem dla siebie jeszcze parę perełek - przede wszystkim przepiękną balladę Waiting for the Night - cudowne brzmienie tego nagrania to jego największy atut. Poza tym niezły był też utwór Sweetest Perfection - jedyne, co mi w nim przeszkadza to to, że śpiewa w nim Martin Gore - nie przepadam za jego głosem i raczej mnie irytuje. Gahan jest zdecydowanie lepszy. Po latach doceniłem też znakomity Clean - z tymi podniosłymi klawiszami pod koniec - cudo! Okazało się też, że single mają trochę inne wersje niż te znane z radia - Enjoy the Silence ma fajny, ambientowy przerywnik a Personal Jesus znakomitą, perkusyjną końcówkę. Reszta nagrań czyli Halo i Blue Dress są niezłe, ale już nie tak porywające.

Okładka jest taka sobie, choć dość ikoniczna. Fajnie, że w środku są teksty.

Ocena: 2/5 

Single: Personal Jesus, Enjoy the Silence, Policy of Truth, World in My Eyes











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz