Data zakupu: 4 listopada 2020 roku
Meat Beat Manifesto to zespół, który już się parę razy pojawił na moim blogu, aczkolwiek jedynie w kontekście remiksów (Nine Inch Nails czy The Young Gods). Zespół, który grał big beat, zanim stał się modny (głównie dzięki The Chemical Brothers czy Fatboy Slim). Który od końca lat 80. ubiegłego wieku idzie własną ścieżką, dzielnie prowadzony przez Jacka Dangersa - jedynego stałego członka zespołu. W latach 90. bardzo popularny wśród wyznawców undergroundowej elektroniki, pionier jeżeli chodzi o łączenie brzmień analogowych z cyfrowymi (album RUOK? zawiera wiele dźwięków generowanych przez unikatowy syntezator EMS Synthi A). W każdym razie - fajny zespół, choć bez fajerwerków.
Oprócz big beatów, breakbeatów itp. dźwięków Dangers lubi także dub, oczywiście przerobiony na własną modłę. W 2002 roku, po 4 letniej przerwie zespół powrócił z nowym albumem RUOK?, który był dość minimalistyczny, bardzo chłodny i elektroniczny. W dodatku bez wokalu, co też było nowością, bo wcześniej Jack coś tam śpiewał w niektórych kawałkach. Natomiast w 2004 ukazała się wersja dubowa ...In Dub zawierająca remiksy nagrań z tamtego albumu, ale też parę dodatkowych nagrań (np. Caramel Dub). W większości nagrania są dużo lepsze niż oryginały - choć być może to tylko takie moje zboczenie, że czasami lubię remiksy bardziej niż pierwotne wersje. Oprócz dodania dubowych basów, wiele nagrań niewiele się różni od tych z poprzedniej płyty. Ale słucha się tego znakomicie. Pojawiły się też wokale w niektórych nagraniach, ale tym razem zaśpiewane przez DJ Collage - wszystkie w formie "ragamuffin" - bardzo jamajkowe. Co ciekawe ten album ukazał się też na DVD w formie 5.1 Audio. Nie bardzo widzę potrzebę takiego działania, ale cóż...
Wydanie skromne, w środku nic ciekawego, bohomazy typowe dla MBM.
Ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz