niedziela, 26 września 2021

Prince - HITnRUN Phase Two (2015)

Data zakupu: 25 sierpnia 2021 roku

Po sześciu latach od premiery inaczej odbieram ten album. Ostatnia płyta wydana za życia Prince'a, niejako połączona tytułem z drugim albumem, jest jednak kompletnie od niego inna. Muszę przyznać, że Prince'owi rzadko zdarzało się nagrywać albumy jednorodne stylistycznie - zdecydowana większość to mieszanka wielu różnych stylów. Jednakże właśnie na tej płycie udało mu się to uzyskać. Album brzmi jakby został nagrany przez jeden i ten sam zespół, który po prostu gra swoje - przyjemny pop-rock z dęciakami i soulowymi wokalami. Słucha się tego bardzo przyjemnie, aczkolwiek nie jest to żadne wybitne osiągnięcie, po prostu miłe piosenki, które tworzą całkiem niezłą całość. Jest dość łagodnie (choć nie balladowo), brakuje jakichś mocniejszych uderzeń (może oprócz Stare). Nieźle prezentują się dłuższe kawałki jak Groovy Potential, Big City czy Black Muse (choć ten ostatni to akurat połączenie dwóch utworów - jego druga część ukazała się w tym roku na płycie Welcome 2 America jako 1000 Lights Years From Here). Nie brakuje miłych ballad (When She Comes, również pobrana z albumu Welcome 2 America, choć zagrana na nowo; Look at Me, Look at U czy Revelation), sporo jest gościnnych głosów żeńskich (Baltimore). Co ciekawe jest tu też singiel z 2012 roku Rock'n'Roll Love Affair w przearanżowanej wersji (w oryginale nie było dęciaków), kawałek, który zawsze bardzo lubiłem, pomimo jego prostoty. Przyjemny album.

Okładka taka sobie, choć estetyczna, nawiązuje mocno do części pierwszej. Dziwna sprawa jest za to z tekstami - kończą się na Screwdriver, brakuje tekstów do ostatnich 3 kawałków. Zdjęcie Prince'a w środku jest beznadziejne.

Ocena: 2/5

Single: Rock'n'Roll Love Affair, Stare, Screwdriver, Baltimore















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz