Data zakupu: 21 września 2016 roku
Płyta dodana do najnowszego Lizarda to mieszanka jazzu z rockiem. Chociaż, według mnie, więcej w tym awangardy niż jazzu. Każdy z trzech utworów zaczyna się i kończy chaosem (raz mniej, raz bardziej intensywnym), z którego wyłania się jakaś struktura i forma nagrania. Coś jak tytułowy utwór na płycie The Apocalypse Inside of an Orange Omar Rodriguez-Lopez Quintet, tyle, że tam był sam chaos. Mamy sporo grania dęciaków, nieźle brzmiącą, ostrą, rockową gitarę (momentami brzmiącą dość Frippowo), jest niezła sekcja rytmiczna... Tyle, że mało to porywające i ciekawe. Słychać, że to nagrania improwizowane i mimo obecności dobrych muzyków niewiele zostaje w głowie. Albo ja się nie znam...
Wydanie nie podoba mi się. Brzydka okładka, brzydka typografia... Całość wydana w modnym ostatnio składanym kartoniku...
Ocena: 2/5
Okładka
Tył
Wnętrze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz