czwartek, 15 maja 2014

Kscope Volume 5 - Lizard 14 (wiosna 2014)

Data zakupu: 5 maja 2014 roku

Kiedy w drugim numerze Lizarda po raz pierwszy pojawiła się płyta CD jako dodatek do pisma, od razu zadałem sobie pytanie - czy doczekamy się samplera wytwórni Kscope. W 2011 roku firma ta jawiła się jako jedna z najciekawszych na rynku ambitniejszego rocka mając w swoim katalogu takich wykonawców jak Porcupine Tree, Anathema czy The Pineapple Thief. No i w końcu doczekaliśmy się, aczkolwiek w 2014 roku Kscope nie ma już to zaoferowania równie dobrych propozycji, co 3 lata temu...

Pierwszy zgrzyt - absolutny brak Stevena Wilsona. Jego duch pojawia się jedynie w nagraniu Blackfield, które to zmiksował. To duży błąd, bo w końcu Wilson jest najjaśniejszą i najbardziej znaną postacią nagrywającą dla Kscope. Drugi zgrzyt, zdecydowanie gorszy - dobór utworów. Dominują zwykłe, pop rockowe piosenki. Blackfield, Katatonia, Anathema, Sand, Se Delan, Mothlite... To są wszystko proste melodie, dobrze wyprodukowane, ale w większości naprawdę błahe. Szczególnie irytują mnie pompatyczna Anathema oraz bardzo współcześnie, brudno brzmiące nagrania Sand i Se Delan. Naprawdę Kscope stać na coś lepszego... Nie zachwycają też dłuższe nagrania Amplifiera i Leafblade. Tego pierwszego znam już od zimy ubiegłego roku, w dodatku uważam, że Echo Street to ich drugi najsłabszy album - nudziarstwo, którego powinni się wystrzegać. Natomiast w nagrania Leafblade coś się dzieje, ale tak naprawdę niewiele pozostaje w głowie. I tak jest z większością utworów na tym składaku.

Ale są także plusy. Absolutnie wybijającym się kawałkiem ponad całość jest dzieło Ulver. Fenomenalne połączenie elektroniki z orkiestra, uzupełnione doskonałym nastrojem i melodią - bardzo mi się podoba. Świetnie wypada też (niestety mocno skrócony, z 14 minut do niewiele ponad 2) jazz-rockowy Henry Fool. Gazpacho też jest niezłe, ale, podobnie jak poprzednik, nie wiadomo czemu został baaaardzo okrojony. Szkoda, bo fajnie się rozwija. Nieźle wypada także duet Bruce Soord i Jonas Renkse - niby zaczyna się zwyczajnie, ale potem dają czadu. I po raz trzeci - ten utwór także został skrócony (choć nie tak drastycznie jak Henry Fool). Ale to tylko 4 perełki w zalewie bylejakości. Szkoda, wielka szkoda.

Ocena muzyki: 2/5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz