Data zakupu: 28 lipca 2014 roku
Przez dwa tygodnie byłem na urlopie i zastosowałem sobie mały detoks - nie zaglądałem prawie w ogóle do Internetu, nie słuchałem wiadomości, nie wiedziałem kompletnie co się dzieje na świecie... Spędzałem jedynie czas z rodziną i znajomymi. Cudowne doświadczenie, naprawdę polecam!! Odcięcie się od neta to wspaniała rzecz...
No i słuchałem sporo muzyki - ale wyłącznie staroci z lat 60., 70., 80... Takich co ukazały się wtedy na winylach. Nadrobiłem też trochę zaległości książkowych oraz (po raz kolejny) odświeżyłem sobie stare numery Lizarda. Naprawdę wartościowe pismo. W międzyczasie ukazał się nowy numer pisma, który zakupiłem dopiero w ten poniedziałek - dlatego recenzja płyty dopiero teraz.
Tym razem padło na polską wytwórnię For Tune, specjalizująca się w jazzie. W sumie jazz nie pociąga mnie w ogóle - jest dla mnie albo zbyt chaotyczny, mało melodyjny (choć są różne twarze tej melodyki) i ogólnie rzecz biorąc - nudny. Wolę jednak bardziej rockowe lub elektroniczne podejście do muzyki. Starałem się naprawdę nieraz zanurzyć się w takie granie i to z różnych stron - po prostu mi to nie gra. Nie przeczę, że dla fana może to być ciekawa muzyka - i taka jest na tej płytce - jednakże po jednym przesłuchaniu kompletnie nie chce mi się do niej wracać. Nie będę więc oceniał tej płyty, bo po prostu musiałbym jej dać dość niską ocenę - tylko dlatego, że mnie nie rusza taka muzyka. Są tu ciekawe fragmenty, słychać, że muzycy mają klasę i technikę, brzmienie też jest bez zarzutu. Ale ja poczekam na coś bardziej rockowego.
Oleś Brothers na żywo robią w sekcji taki trans, jakiego nie powstydziłyby się najlepsi elektronicy ;)
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta Twoje recenzje lizardowych płyt (i nie tylko).
Dzięki, staram się jak mogę ;-)
Usuń