Data otrzymania: 24 grudnia 2016
Po zachwycie nad Never... sięgnąłem po kolejną płytę - we wkładce Tylko Rocka uznaną za najlepszą ich płytę. To nadal fajne, hard rockowo-progresywne granie, choć czasami zaskakujące brakiem pomysłów. Przede wszystkim utwór tytułowy przypomina trochę Breadfan z poprzedniego albumu, choć osobiście podoba mi się bardziej. Hammer and Tongs to świetny, utrzymany w wolnym tempie kawałek, zakończony znakomitym bluesowym graniem. Living on My Own przypomina mi mniej metalowe utwory Black Sabbath. Rozczarowują trochę Running from my Soul - dość nijaki i Crash Course... utwór z 1971 roku, zamieszczony tu, aby wypełnić album. Na szczęście znajduje się tu też mój ulubiony, absolutnie wybitny utwór, w którym Tony Bourge wznosi się na wyżyny swoich umiejętności - Zoom Club. Ten wspaniały początek z przerywanym riffem i późniejsza solówka to coś całkowicie fantastycznego.
Okładka już dużo słabsza niż na Never..., w dodatku zdublowana jako okładka całego boksu. W środku dwa zdjęcia z epoki i tyle... Ten album też miałem na oryginalnej kasecie - patrz ostatnie zdjęcie.
Ocena muzyki: 3/5
Single: Zoom Club
Single: Zoom Club
Rozłożony kartonik
Środek kartonika
Płyta CD i kaseta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz