Jedna z moich ulubionych płyt 1990 roku. Poznałem ją dzięki starszej siostrze, która zauroczona pierwszym przebojem z albumu, Heaven Give Me Words, zakupiła piracką kasetę. Na początku nie bardzo się nią interesowałem, ale kiedy posłuchałem Vicious Circle, wiedziałem, że to coś lepszego... A potem poznałem Ministry of Fear. Ale o tym poniżej.
Większość ludzi kojarzy Propagandę z pierwszej płyty, wydanej w wytwórni ZTT, słynącej ze świetnej produkcji, przebojowości i stworzenia... remiksów. Nazwy takich wykonawców jak Frankie Goes to Hollywood, Seal, 808 State czy Art of Noise mówią same za siebie. Propaganda wydała swój debiut, miała parę przebojów i zamilkła na parę lat. Odrodziła się w kompletnie innych składzie - z oryginału pozostał jedynie klawiszowiec Michael Mertens. Do nagrania drugiego albumu sygnowanego nazwą Propaganda zaprosił całe mnóstwo muzyków kojarzonych z baaaardzo znanymi nazwami jak Pink Floyd, King Crimson, Simple Minds czy Tears for Fears. Tak, tak, na tym albumie grają David Gilmour (choć tylko w jednym kawałku) oraz Mel Collins - saksofonista King Crimson na dwóch albumach (też tylko w jednym kawałku). Poza tym pojawiają się też William Orbit (znany choćby ze współpracy z Madonną, ale też z The Cure) czy Felix Kendall (ceniony producent muzyki tanecznej z lat 80-tych). Dzięki temu powstał album dość różnorodny, choć raczej jednoznacznie electropopowy, w dodatku doskonale wyprodukowany. A dwa single z płyty były nawet numerami jeden na Liście Przebojów Trójki (Heaven Give Me Words i Only One Word).
Większość ludzi kojarzy Propagandę z pierwszej płyty, wydanej w wytwórni ZTT, słynącej ze świetnej produkcji, przebojowości i stworzenia... remiksów. Nazwy takich wykonawców jak Frankie Goes to Hollywood, Seal, 808 State czy Art of Noise mówią same za siebie. Propaganda wydała swój debiut, miała parę przebojów i zamilkła na parę lat. Odrodziła się w kompletnie innych składzie - z oryginału pozostał jedynie klawiszowiec Michael Mertens. Do nagrania drugiego albumu sygnowanego nazwą Propaganda zaprosił całe mnóstwo muzyków kojarzonych z baaaardzo znanymi nazwami jak Pink Floyd, King Crimson, Simple Minds czy Tears for Fears. Tak, tak, na tym albumie grają David Gilmour (choć tylko w jednym kawałku) oraz Mel Collins - saksofonista King Crimson na dwóch albumach (też tylko w jednym kawałku). Poza tym pojawiają się też William Orbit (znany choćby ze współpracy z Madonną, ale też z The Cure) czy Felix Kendall (ceniony producent muzyki tanecznej z lat 80-tych). Dzięki temu powstał album dość różnorodny, choć raczej jednoznacznie electropopowy, w dodatku doskonale wyprodukowany. A dwa single z płyty były nawet numerami jeden na Liście Przebojów Trójki (Heaven Give Me Words i Only One Word).
Ale to nie popowe melodie śpiewane przez posiadaczkę ładnego głosu Betsi Miller zachwyciły mnie w dawnych czasach. Zrobiły to 3 utwory: po pierwsze Your Wildlife - taneczny kawałek, mocno przypominający dokonania Frankie Goes to Hollywood, ze sporymi zmianami nastroju i świetnymi partiami instrumentalnymi. Po drugie La Carne, La Morte e il Diavolo - instrumentalny, ambientowy utwór, w stylu Vangelisa, z piękną melodią i świetną partią trąbki. No i po trzecie - i najważniejsze - Ministry of Fear. Ponad 7 minut genialnej, elektroniczno-rockowej galopady (utwór prawie całkowicie instrumentalnty) o fenomenalnym nastroju i rozwiązaniach aranżacyjnych, okraszony saksofonem Collinsa. Po prostu idealny przykład ambitnego popu.
Ale reszta utworów nie odbiega zbytnio od tych trzech. Owszem How Much Love, Wound in My Heart i Only One Word to miłe popowe kawałki nie wyróżniające się zbytnio na tle innych, ale za to ładnie zaaranżowane, doskonale zagrane i świetnie brzmiące. Natomiast Vicious Circle to już doskonały utwór, trochę w stylu Mylene Farmer - mroczny i niepokojący.
Wydanie typowe dla tamtych lat - gruba książeczka z tekstami utworów i listą płac (choć zdarzają się pomyłki - Collins wpisany jest pod Wound in My Heart, gdy tymczasem słyszymy go w Ministry of Fear). Okładka dziwna, ale fajnie, że w środku jest wytłumaczone co to jest. Zdjęcia muzyków takie sobie.
Ocena muzyki: 4/5 | Link do Spotify
Single: Heaven Give Me Words, Only One Word
Okładka
Tył
Bok
Środek
Rozłożona książeczka
Wnętrze książeczki 1
Wnętrze książeczki 2
Wnętrze książeczki 3
Wnętrze książeczki 4
Wnętrze książeczki 5
Posłuchałem po latach. I nie mogłem się oderwać. Ech żeby tak MR Wilson zrobił mix 5.1 tego albumu. Przy tej produkcji aż się o to prosi😀. Dziękuję za te recenzję.
OdpowiedzUsuń