Właściwie ten album powinien znaleźć się na samym początku bloga - pojawił się w naszym domu już w 1990 roku. Nie znalazł się tam z jednego powodu - do wzmiankowanej powyżej daty nie należał do mnie, lecz do mojego ojca. Dopiero w sierpniu go porwałem, razem z kolejną płytą, o której będzie w następnym wpisie, stąd wpis pojawia się dopiero teraz.
Była to jedna z pierwszych płyt CD jaka pojawiła się w naszym domu i zarazem jeden z pierwszych albumów, które poznałem z tego nośnika, a nie z kasety czy winyla. Mogę zarazem śmiało powiedzieć, że album MCMXC a.D. stanowił moje wprowadzenie w tworzący się wtedy nurt nowej elektroniki. Byłem zachwycony bogactwem dźwięków, nieoczekiwanymi (dla mnie, 14-letniego dzieciaka) rozwiązaniami brzmieniowymi i komplikacją kompozycji. Uwielbiałem tą płytę. Tak bardzo, że kiedy w 1991 roku na rynku pojawiła się wersja z 4 bonusami (czyli właśnie ta opisywana), natychmiast ją zakupiłem, pozbywszy się jakiś czas później wersji podstawowej (z czarną okładką).
Niestety, jak wiele albumów z początku lat 90-tych, nie przetrwała ona zbyt dobrze czasu. Wiele brzmień brzmi obecnie archaicznie, widać, że płyta powstała właściwie jeszcze w latach 80-tych. W dodatku parę utworów razi powtarzalnością sampli (dotyczy to zwłaszcza partii perkusyjnych), no i ogólnie twórcom trochę brakowało pomysłów - Mea Culpa to właściwie wariacja na temat Sadeness, podobnie The Rivers of Belief. W dodatku bonusy są słabe i nieciekawe. Niemniej jednak album ten pozostaje mi bliski - niejako traciłem z nim dziewictwo.
Wydanie z holograficzną okładką - jak wiele hologramów z tamtych lat jest on mało czytelny i słabo wykonany. Poza tym w środku nie ma nic ciekawego.
Ocena muzyki: 2/5 | Link do Spotify
Single: Sadeness, Mea Culpa, Principles of Lust, The Rivers of Belief
Okładka
Tył
Bok
Środek
Rozłożona wkładka
Wnętrze wkładki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz