Płytę wygrałem w konkursie na Fejsie. O SBB XXI wieku jeszcze napiszę szerzej, teraz tylko o tej płycie.
Kiedy ten album się ukazał zebrał doskonałe recenzje. Faktycznie, po albumach zawierających wątpliwej jakości piosenki (Nastroje, New Century i Blue Trance), i albumach o mieszanej zawartości (The Rock, Iron Curtain), nowa płyta jawiła się niczym objawienie. Muzyka całkowicie instrumentalna, okraszona jedynie wokalizami Skrzeka, powstała w wyniku improwizacji, bardzo długa (78 i pół minuty) i w dodatku zagrana jedynie we dwójkę (Skrzek na klawiszach, basie i wokalu, Apostolis na gitarze, perkusji i trochę klawiszach) - to było coś. I wyszło coś naprawdę intrygującego, choć zarazem nierównego. Zaczyna się naprawdę świetnie - aż do Aries mamy świetne SBB-owe granie, pełne solówek klawiszy i doskonałej gitary, okraszone niekiedy ciekawymi rozwiązaniami aranżacyjnymi (Zwątpienie Lakisa). Środek płyty, niestety, siada - zaczyna się pojawiać brak pomysłów, a wokalizy Skrzeka coraz bardziej irytują (Urodziny w Roskilde, Nowy Wiek i Lot nad Chicago). Mógł je sobie w ogóle darować, bo jedynie przeszkadzają, zamiast urozmaicać utwory. Końcówka płyty to znów powrót to formy (tak od Seged), w dodatku utwór kończący album, Requiem, muzycznie nawiązuje do innego Requiem, z 1982 roku... Niezła płyta, ale nie wiem czy najlepsza studyjna SBB w tym wieku...
Pomysł wydania tego albumu w kartoniku uważam za chybiony. Nie dość, że smętnie wygląda na półce, że płytę dość ciężko się wyciąga, to nawet spora książeczka wydaje się być mocno ukryta. Design niezły, choć zdjęcia są dość monotonne - widać, że zrobiono je podczas jednej sesji. Ale to problem wszystkich płyt SBB z tego wieku. No i ten natłok log sponsorów i patronów medialnych z tyłu okładki... Fuj.
Ocena muzyki: 1/5
Okładka
Tył
Rozłożony kartonik
Wnętrze kartonika
Całość
Rozłożona książeczka
Wnętrze książeczki 1
Wnętrze książeczki 2
Wnętrze książeczki 3
Wnętrze książeczki 4
Wnętrze książeczki 5
Wnętrze książeczki 6
Wnętrze książeczki 7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz