czwartek, 12 września 2013

Yello - Touch Yello (2009)

Data zakupu: 24 grudnia 2009 roku

Oto najdroższa płyta jaką posiadam w kolekcji. Wg serwisu Discogs średnia cena za jaką sprzedawane jest to wydanie to ok. 48 euro. Niezła przebitka, ja dałem za nią chyba 50 zł. W dodatku to rzadki dla mnie przypadek, że kupiłem płytę prawie zaraz po jej wydaniu (wersja deluxe ukazała się na początku grudnia)

Niestety, po sześcioletnim oczekiwaniu na nowy album, po znakomitym albumie The Eye, który mocno rozpalił mi smak na nowe nagrania Yello, album Touch Yello okazał się rozczarowaniem. Owszem, brzmienie jest znakomite, jest sporo dźwięków typowych dla Yello... Kuleją kompozycje. Po pierwsze jest tu sporo odgrzewanych kotletów - nowe wersje Bosticha, The Race (pod tytułem X-Race, oraz wersja z koncertu), Oh Yeah... Instrumentalnych utworów mało i w dodatku są mało odkrywcze - typowe ambienty z XXI wieku jak Umbria i Scorpio Rising czy wyjątkowo długi i bardzo nudny Takla Makan - takiego przynudzania u Yello nie było nigdy. Lepiej wypadają kawałki z gościnnym udziałem trębacza jazzowego Tilla Bronnera - Till Tomorrow i Electric Frame to niezłe przykłady typowego kunsztu kompozytorskiego Blanka. Inna sprawa, że mało odkrywcze. Reszta to zwykłe, popowe piosenki - raz lepsze (Trackless Deep, Out of Dawn, The Expert), raz gorsze (Stay, You Better Hide, Friday Smile)... Nie pomaga gościnny udział urodziwej Heidi Happy - jest nudno i bezpłciowo. Oby przyszłe dokonania Yello okazały się lepsze...

Jako bonus mamy film pt. The Virtual Concert. Nie jest to koncert, bo Yello takich nie grywa, lecz właściwie zbiór klipów stworzonych specjalnie na potrzeby tej płyty. Co prawda całość w jakimś tam stopniu usiłuje naśladować koncert - stąd wizualizacje sceny i widowni pomiędzy kawałkami i obecność starszych utworów - jednakże wszystkie zostały zmiksowane na nowo. Teledyski są typowo Yellowate, czyli sporo zgrywy i humoru, choć także nie mało melancholii i zadumy (w wolniejszych fragmentach). Ogląda się przyjemnie, zapewne większe wrażenie robiły one w kinie - sporo pokazów zorganizowano w 2009 i 2010 roku - głównie w krajach niemieckojęzycznych. Bardzo fajny dodatek.

Wydanie piękne - za wyjątkiem okładki, której sam projekt jest już idiotyczny, a dorzucenie tłoczonych (!!) złotych napisów to już skrajny debilizm. Na szczęście w środku jest super, ładne zdjęcia, piękny design, niestety tekstów utworów brak.

Ocena muzyki: 3/5 | Link do Spotify
Ocena dvd: 4/5

Okładka

Tył

Bok

Płyta CD

Środek

Rozłożona książeczka

Wnętrze książeczki 1

Wnętrze książeczki 2

Wnętrze książeczki 3 - po prawej Heidi Happy

Wnętrze książeczki 4

Wnętrze książeczki 5

Wnętrze książeczki 6

Wnętrze książeczki 7

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz