Pod koniec 2010 roku w Internecie gruchnęła wiadomość, że pojawia się na rynku nowe pismo muzyczne, traktujące głównie o ambitniejszych odmiana rocka i jazzu - progrocku, fusion, rocku psychodelicznym itp. No i faktycznie - gdzieś w listopadzie ukazał się pierwszy numer magazynu Lizard. Z przyczyn finansowych jest to kwartalnik - co powoduje, że wyjście każdego nowego numeru jest oczekiwane przez mnie z szybkim biciem serca. Bardzo spodobało mi się to pismo, doskonałe zarówno pod względem wydawniczym jak i - przede wszystkim - merytorycznym. Widać, że autorzy (wydawcą pisma była wytwórnia GAD Records, a redaktorem naczelnym właściciel tej firmy, Maciej Wilczyński) znają się na tym, o czym piszą i kochają przedmiot swoich studiów, a zarazem nie popadają w przesadny zachwyt.
Od drugiego numeru pisma stałym dodatkiem stała się płyta CD. Zaczynali skromnie - na swoim pierwszym krążku znalazły się jedynie 3 utwory (spis treści w serwisie Discogs). Zespoły jedynie polskie - co zrozumiałe zważywszy na koszty licencji, ale zarazem chęć promowania rodzimych kapel. Ciekawostką jest fakt, że utwór Hipgnosis w wersji CD znalazł się jedynie właśnie na tym wydawnictwie - natomiast 2 lata później ukazał się na winylowej reedycji ich debiutu. Pozostałe utwory zostały wyjęte z pełnoprawnych zespołów Love De Vice i Lebowski. I jest to całkiem ciekawe 27 minut - utwory są wielowątkowe, klimatyczne (zwłaszcza Lebowski), ciekawie się rozwijające, choć, muszę przyznać, oryginalnością nie grzeszą. Wszystkie krążą wokół szeroko pojętego rocka progresywnego, choć Hipgnosis jest bardziej elektroniczny niż reszta, a utwór Love De Vice to właściwie ballada. W każdym razie płytka jest sympatyczna i lubię do niej czasem powracać.
Wszystkie płyty z pisma Lizard wydane zostały w foliowej torebce - stąd brak jakiegokolwiek opakowania.
Ocena muzyki: 3/5
Jedyna płyta z Lizarda bez tytułów utworów - te znalazły się jedynie w środku pisma
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz