piątek, 25 października 2013

Selway - Edge of Now (2001)

Data zakupu: 28 lutego 2011 roku

Pomimo daty zbieżnej z "okresem błędów i wypaczeń" album ten poznałem dość późno, bo chyba dopiero w 2008 roku. Johna Selway'a miałem okazję poznać przy okazji paru remiksów dokonanym m.in. dla Laurenta Garniera i Svena Vätha. Zainteresowały mnie one na tyle, że "rzuciłem uchem" na jego jedyny album, Edge of Now. No i bardzo mi się spodobał. Świetny konglomerat trance'u, electro i chilloutu, mocno przypominający dokonania zarówno Underworld jak i Orbitala. Potrafi prostymi dźwiękami stworzyć naprawdę niezły klimat (jak w Unearthly, Moving Effortless czy Daytripping). W dodatku idealnie ćwiczy się do tego na "gazeli"...

Posiadam wydanie amerykańskie, ze zmienioną okładką i jednym, bardzo dobrym, utworem dodatkowym (Remember). Poza tym brak fajerwerków - minimalizm typowy dla większości produkcji elektronicznych.

Ocena muzyki: 3/5 | Link do Spotify

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz