Data ponownego zakupu: 25 lutego 2013 roku
I jeszcze jedna płyta Dead Can Dance. W stosunku do debiutu (którego nie lubię) muzyka stała się poważniejsza, dojrzalsza i ciekawsza. Są tu już elementy stylu, który będzie dominował na późniejszych dokonaniach (pierwsze 3 kawałki), ale są też rzeczy bardziej zbliżone do poprzedniej stylistyki, nowofalowej (jak Advent, The Cardinal Sin czy Indoctrination), oczywiście dużo bardziej dopracowane. Ale na pewno jest to moja najmniej ulubiona płyta DCD z wczesnego okresu.
Wydanie skromne. O dziwo, pomimo faktu wydania tej płyty przez 4AD, nie ma nigdzie kodu paskowego. Wytłumaczenia mam dwa: albo jest to wydanie z lat 80-tych, kiedy taka technologia nie była rozpowszechniona, albo jest to pirat. Choć raczej na to drugie nie wygląda. Denerwują mnie złote napisy na zielonym tle - jest to bardzo mało czytelne.
Ocena muzyki: 3/5 | Link do Spotify
Okładka
Tył
Bok - oczywiście napisy są od dołu do góry
Środek
Rozłożona wkładka
Wnętrze wkładki ze słabo widocznymi napisami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz