Data ponownego zakupu: 29 lipca 2006 roku
Kolejny zespół który poznałem dzięki audycji Piotra Kosińskiego w RMF-ie. Tym razem zakupu dokonałem w sklepie Rock Serwisu - był kiedyś taki mały sklepik na ul. Szpitalnej w Krakowie. Ozriców można było zakupić tylko tam - inne sklepy tego nie miały w ofercie (nie to co dzisiaj...). Szarpnąłem się na ten album, choć słyszałem wcześniej może jeden kawałek kapeli. No i początkowo poczułem się niesamowicie rozczarowany. Nie podobało mi się brzmienie, muzyka była dziwaczna i jakaś taka łagodna. Długo dojrzewałem do tego zespołu, tak naprawdę polubiłem ich dopiero na początku tego wieku. No i jestem fanem ich twórczości do dziś, choć ostatnie albumy średnio mi podchodzą - chyba formuła się wyczerpała.
Album Arborescence podoba mi się obecnie bardzo, choć pewnie głównie ze względów sentymentalnych - w końcu to pierwsza płyta zespołu, którą poznałem. Obecnie zachwyca mnie przede wszystkim gra klawiszowca - kreuje on piękne dźwięki, niespotykane u innych wykonawców (dlatego utwór tytułowy dość często był później samplowany). Sekcja też gra fajnie, a solówki gitarowe, występujące raczej rzadko, miło wpadają w ucho. No i jest tu sporo przestrzeni - w końcu w space rocku o to chodzi. Moim ulubionym kawałkiem jest Dance of the Loomi - bardzo przyjemny, lekko ambientowy w klimacie utwór.
Obecnie posiadam wydanie zremasterowane, w digipaku. Nie ma tam wiele, głównie tekst o powstawaniu płyty i parę rysunków - dość udanych. W końcu to muzyka instrumentalna, więcej tekstów nie trzeba. Ale ogólnie nawet ładne to wydanie.
Ocena muzyki: 5/5 | Link do Spotify
Okładka - całkiem ładna
Tył
Bok - i znowu napisy idą z dołu do góry
Rozłożony digipak na raz...
...i na dwa - w całej okazałości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz