Pewnego dnia wszedłem sobie do sklepu i zacząłem przeglądać płyty w poszukiwaniu nowości. Tak, tak, kiedyś tak to wyglądało - o nowej płycie dowiadywałem się, kiedy pojawiła się w sklepie. W przegródce King Crimson zauważyłem nowość - płytę o tytule VROOOM. Zachwycony chwyciłem ją w ręce i ze zdziwieniem spostrzegłem, że cały album trwa 31 minut. "Dziwne" pomyślałem. Nowa płyta po 10 latach i taka krótka? Dopiero recenzja płyty w Tylko Rocku uświadomiła mi, że to nie nowy album, a jedynie EP-ka.
Moim przekleństwem jest to, że najpierw poznałem płytkę VROOOM, a dopiero potem THRAK. Przez to uważam, że wszystkie utwory, które znalazły się na EP-ce są lepsze od późniejszej, płytowej wersji (za wyjątkiem One Time). Do VROOOM wracam bardzo często, do THRAK - już nie. Bardzo spójny materiał, muzyka zespołu znowu wyewoluowała w innym, nowym kierunku muzycznym, choć zarazem nadal przypomina stare, dobre King Crimson - szczególnie z końcowego okresu działalności w latach 70-tych. Dużym plusem są 2 kawałki nieobecne na THRAK, czyli króciutki Cage (ale ile się w nim dzieje) oraz improwizacja When I Say Stop, Continue - jeden z najlepszych utworów KC z okresu 1994-2003.
Wydanie całkiem ładne, jak na tamte czasy, to nawet bardzo ładnie. Fajnie rozkładana wkładka, dopiero po rozłożeniu dająca pełny tytuł. Przezroczysty tray nawet coś pokazuje pod spodem. Nadruk na CD też fajnie wpasowany.
Ocena muzyki: 5/5
Okładka
Tył
Bok
Środek
Rozłożona wkładka - tytuł w całej okazałości
Wnętrze wkładki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz