Fascynacja płytą Mellow Gold sprawiła, że z uwagą śledziłem karierę Becka. Niestety, kolejny album, Odelay, tak chwalony przez krytykę, nie zrobił już na mnie wrażenia - ot, Beck się rozwinął w kierunku bardziej popowym, nadal umiejętnie mieszając elementy różnych gatunków muzycznych, jednakże stracił całą magię, którą posiadał na poprzednim albumie. Natomiast płyta Mutations z 1998 roku to był totalny krok wstecz - dużo country, dużo folku, mało rocka... Tym bardziej bolesne, że kupiłem tą płytę na CD w dniu premiery. Oczywiście już jej nie mam. Co innego Midnite Vultures.
Beck sięgnął tym razem po klimaty rodem z electro, funku i Prince'a!! I to mi podpasowało. Album robił wrażenie i nawet dzisiaj mam na nim ulubione utwory (szczególnie genialny pastisz Prince'a - ballada Debra). W dodatku Beck niesamowicie rozwinął się wokalnie, wspinając się na wyżyny swoich umiejętności. Znowu stworzył album eklektyczny, mieszając gatunkami w sposób mistrzowski. Z czasem album stracił na sile, ale nadal go lubię.
Wydanie za to jest niezbyt ładne. Nie podoba mi się ani projekt, ani zdjęcia, ani kolory. Takie patchworki na mnie nie działają. Albo wręcz działają negatywnie.
Ocena muzyki: 3/5 | Link do Spotify
Single: Sexx Laws, Mixed Bizness, Nicotine & Gravy
Okładka
Tył
Bok
Środek
Rozłożona książeczka
Wnętrze książeczki 1
Wnętrze książeczki 2
Wnętrze książeczki 3
Wnętrze książeczki 4
Wnętrze książeczki 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz