Nie przesadzę twierdząc, że lata 90. ubiegłego wieku ukształtowały mój gust muzyczny. Wtedy odkryłem wszystkie możliwe gatunki muzyczne, poznałem większość moich ulubionych wykonawców, zakupiłem sporo płyt i kaset... To był dobry okres dla mnie. Ogólnie można tą dekadę podzielić na 3 okresy poznawcze:
1. okres do 1993 roku włącznie - wiedza oparta na lekturze "Tylko Rocka", kasetach pirackich i wypożyczalniach płyt CD. W moim życiu przeważały gatunki - pop (Prince, Seal, Yello, Frankie Goes to Hollywood), rock klasyczny i progresywny (Black Sabbath, Pink Floyd, King Crimson, Yes) oraz początki elektroniki (The KLF, Enigma),
2. okres od 1994 do 1996 roku włącznie - piraty się skończyły, zaczęły się kasety oryginalne i płyty CD kupowane w sklepach. Zawładnął mną ostry, współczesny rock (Tool, Helmet, Rollins Band, The Young Gods),
3. okres od 1997 do 2000 roku włącznie - kiedy to muzyka elektroniczna absolutnie mnie zdominowała (The Orb, Underworld, Fluke, Photek, Leftfield).
Tak właśnie to widzę z perspektywy czasu. Równocześnie pod koniec 1999 roku nastąpiło załamanie w zakupach płyt - po prostu zostałem bez pracy na prawie rok. Były wtedy ważniejsze wydatki. W 2000 roku kupiłem dosłownie 9 płyt (w tym 4 single) - co w porównaniu z rokiem poprzednim (45 pozycji, w tym 27 singli) było ogromną różnicą. Cóż, tak bywa.
Odcinek od 2000 do 2004 roku nazywam "okresem błędów i wypaczeń" - zainteresowałem się wtedy głównie elektroniką i pochodnymi gatunkami, co tak naprawdę niewiele wniosło w moje życie - z perspektywy czasu był to okres poznawczy stracony - słuchałem dużo badziewia, mocno odsunąłem się od muzyki rockowej i głównie polegałem na tym co modne. W dodatku wtedy też sprzedałem wiele płyt z mojej kolekcji, wychodząc z założenia, że już na pewno do tego nie wrócę. Duży błąd. Obecnie staram się nadrobić zaległości z tamtych lat i uzupełniać kolekcję o te pozycje, których się pozbyłem, jak i o te, które powinienem wtedy zakupić.
Jest parę pozycji, które zakupiłem w tamtych latach i obecnie trochę żałuję, jednakże nie znajdują się one na liście "do zakupu na teraz". Poniżej przedstawię te najciekawsze.
Rok 1991 (data zakupu)
The Sisters of Mercy Vision Thing (1990)
Płyta katowana przeze mnie przez długi czas, bardzo mi się podobała, choć obecnie już nie robi na mnie wrażenia. Ot, taki prosty hard rock z fajnym wokalem. Obecnie wolę Floodland.
R.E.M. Out of Time (1991)
Pierwsza płyta, którą zakupiłem w dniu premiery na CD - specjalnie czekałem aż się pojawi w sklepach. Losing My Religion tak mi się podobało, że nie mogłem się doczekać. No i rozczarowałem się. Inne utwory wydały mi się duuuuużo słabsze niż ten singiel.
Rok 1992
The KLF The White Room (1991)
Jedna z pierwszych elektronicznych płyt jakie poznałem. Obecnie uważam, że jest zbyt popowa.
Rok 1994
Fields of the Nephilim Elizium (1990)
Tak, miałem też okres gotycki w życiu - na szczęście jedynie muzyczny.
Laibach Kapital (1992)
Całkiem niezła elektronika, dość nowatorskie podejście do tematu.
Rok 1995
Nine Inch Nails Fixed (1992) i Pretty Hate Machine (1989)
Początki NIN były całkiem niezłe, choć PHM strasznie się zestarzało.
The Prodigy Music for the Jilted Generation (1994)
Mógłbym sparafrazować powiedzonko z dzisiaj - słuchałem The Prodigy zanim stało się modne!! Co ciekawe zespół poznałem już przy debiucie, choć chyba dopiero na początku 1994 roku. Wtedy mi to podchodziło.
Waltari So Fine! (1994)
Wesoły groove metal - niektóre utwory nadal bardzo lubię.
Rok 1996
King Crimson B'Boom. Live in Argentina 1994 (1995) i THRaKaTTaK (1996)
To chyba tylko z sentymentu, bo właściwie żadna z tych płyt mi się nie podoba, zwłaszcza kocia muzyka zawarta na THRaKaTTaK. Ale za to jak ładnie była wydana - trzypanelowy digipak z plakatem w środku!!
Rok 1997
Underworld Dirty Epic/Cowgirl (1994) i Spikee/Dogman Go Woof (1993)
Dwa single, w sumie takie sobie. Ale za to fajnie wydane, no i zawierające parę utworów niedostępnych nigdzie indziej.
The Young Gods Live Sky Tour (1993)
Pierwsza płyta koncertowa TYG - w sumie nic interesującego, ale znowu ładne wydanie - jednopanelowy, estetyczny digipak. W środku była ciekawa informacja - spis zespołów, z którymi zespół "dzielił scenę". Fajny spis - sporo znanych zespołów z kręgów industrialnych (m.in. Meat Beat Manifesto czy Front 242).
King Crimson The Night Watch (1997)
Większość materiału z tego koncertu znalazła się na Starless and Bible Black - ale i tak niezły koncert.
Rok 1998
Waltari Big Bang (1995)
Kontynuacja płyty So Fine!, lecz w bardziej elektronicznym wydaniu.
Trzy zacne single. Nic wielkiego, ale nadal je lubię.
FFF Free for Fever (1993)
Francuski funk. Naprawdę niezły.
Soundgarden Louder than Love (1989)
Całkiem niezły, undergroundowy rock - jeszcze zanim stali się popularni.
Homo Twist Homo Twist (1996)
Najbardziej ceniona płyta zespołu Maleńczuka. Surowa i mroczna. I długa.
Yello Essential Christmas (1995)
Poszerzona wersja świetnej składanki Essential Yello z 1992 roku. Jednego z najlepszych składaków "ever".
Rok 1999
Fluke Bubble (1994) i Bullet - Speedloader Remixes (1995)
Jedne z niewielu singli Fluke'a, które mi się nadal podobają.
Rok 2000
Jane's Addiction Jane's Addiction (1987)
Debiut JA jest całkiem przyjemny, choć mało oryginalny. W dodatku 2 utwory powtarzają się na Nothing's Shocking.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz