piątek, 14 czerwca 2013

King Crimson - Islands (1971)

Data zakupu: 6 lipca 2001 roku

Islands to druga, po Beat, najsłabsza płyta King Crimson. Wiem, że znajduję się w opozycji, bo wielu fanów KC uważa ją za jedną z lepszych. Ale to ci, którzy wolą ballady nad łojenie gitarowe. Tutaj mocniejszego grania jest mało - właściwie tylko Sailor's Tale ma takie fragmenty. W ogóle początek albumu jest świetny - najpierw ballada Formentera Lady, która w drugiej części albumu zmienia się w cudowny, ambientowy kawałek (te wszystkie odgłosy w tle) i to w latach, kiedy ten termin jeszcze nie istniał. Po czym idealnie przechodzi w najlepszy na płycie, wzmiankowany już Sailor's Tale, gdzie Fripp daje popis grania na gitarze. A na końcu oryginalnej strony A winyla pojawia się utwór The Letters - grany już w 1969 jako Drop In, lecz ze zmienioną końcówką - ballada z gwałtownym wejściem ostrzejszych instrumentów (pięknie skopiowana przez Stevena Wilsona na płycie Grace for Drowning w utworze Track One). Natomiast pozostałe utwory to już sama nuda. Nudny, lekko beatlesowy kawałek Ladies of the Road, po nim zagrana wyłącznie na instrumentach klasycznych Prelude - Song of the Gulls i na koniec utwór tytułowy - długa, smutna ballada, o jakieś 9 minut za długa. Nie lubię tego albumu.

Wydanie stare, w dodatku niezbyt ładne - napisy na boku są na brzydki, czarnym tle - źle się komponują na półce z resztą płyt wydanych w tym samym okresie.

Ocena muzyki: 3/5

Okładka

Tył

Bok

Środek

Rozłożona wkładka

Wnętrze wkładki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz