To druga najlepsza płyta 1992 roku (po The End of Silence Rollins Band). Wszystko zaczęło się od teledysku do utworu Gasoline Man, który zobaczyłem w jakimś programie muzycznym właśnie około 1992 roku. Zapadł mi jakoś w głowie, tak, że za jakiś czas wypożyczyłem sobie CD z wypożyczalni płyt. No i stała się to jedna z moich najbardziej ulubionych i najczęściej słuchanych kaset. Niestety płyty The Young Gods nie były zbyt łatwo dostępne w krakowskich sklepach (ten przypadek z Only Heaven był wyjątkiem), dopiero później zaczęły się one regularnie pojawiać na rynku.
Muzyka to niesamowity amalgamat rocka, metalu, industrialu i rocka progresywnego. Wszystko stworzone na samplerach (ponoć samplowali sporo gitar Carcassu) i żywej perkusji. W samplach da się też rozpoznać sporo Pink Floydów (jak linia basu z One of These Days w Gasoline Man, czy klawisze z Echoes w Summer Eyes). Tego się nie bardzo da opowiedzieć, to trzeba posłuchać. Ciekawostką jest to, że każdy, komu zapodaje tą płytę jest nią bardzo zaskoczony pozytywnie. No i nie zestarzała się ani trochę.
Wydanie bardzo skromne, brak nawet pełnych tekstów utworów - są jedynie fragmenty. Szkoda. Kolaż z wężem taki sobie. Natomiast okładka super.
Ocena muzyki: 5/5 | Link do Spotify
Single: Skinflowers, Gasoline Man
Okładka
Tył
Bok
Środek
Rozłożona wkładka
Wnętrze wkładki
Pełna wkładka
I z drugiej strony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz